Premier Jerzy Buzek nie tylko dostał, ale także przeczytał list od ministra sprawiedliwości, Lecha Kaczyńskiego. "Zapoznałem się z jego treścią" - powiedział szef rządu. W liście, minister Kaczyński broni prokuratury przed zarzutami Urzędu Ochrony Państwa.

Lech Kaczyński twierdzi, że zatrzymanie i aresztowanie wiceszefa katowickiej delegatury UOP odbyło się zgodnie z prawem. Utrzymuje także, że zwierzchnicy kapitana Mariusza Sz. zostali powiadomieni o jego zatrzymaniu. W liście nie ma ani słowa o ewentualnej dymisji Lecha Kaczyńskiego. "Zawarłem w liście moją ocenę sytuacji i to wszystko. Chcę, by premier jako pierwszy się z nim zapoznał" – powiedział minister sprawiedliwości. Premier rano powiedział jedynie: "Tak, mam list, dostałem list, zapoznałem się z jego treścią”. O wiele bardziej rozmowny był godzinę później rzecznik rządu Krzysztof Luft: "To jest troszkę zaskakująca dla pana premiera sytuacja, iż minister sprawiedliwości pisze list w momencie, kiedy istnieje możliwość codziennego kontaktu pomiędzy ministrami a panem premierem. Wszyscy ministrowie to wykorzystują i również wczoraj, kiedy było posiedzenie rządu, była taka możliwość i w tym przypadku" - powiedział Luft. Ta delikatna przygana może oznaczać, że treść listu nie wzbudziła entuzjazmu premiera. I trudno się dziwić, zważywszy na słowa Ludwika Dorna, polityka bliskiego Lechowi Kaczyńskiemu: "Ruch należy do premiera czy premier zweryfikuje swoje stanowisko czy też nie. Mam nadzieję, że tak bo mam nadzieję, że pan premier – broniąc młodszego funkcjonariusza UOP – miał nie najlepszy dzień, a ten premier miewał i lepsze dni" – uważa Dorn. Główni bohaterowie konfliktu na razie milczą, albo nie chcą się wypowiadać.

Przypomnijmy, że prokuratura i UOP wzajemnie oskarżają się o łamanie prawa w sprawie aresztowanego oficera. Urząd zarzuca prokuraturze, że nie poinformowała ich szefa o zamiarze zatrzymania wysokiego funkcjonariusza, prokuratura zaś twierdzi, że to UOP utrudnia prowadzone przez nią śledztwo w sprawie spółki "Centrozap". W niedzielę premier Jerzy Buzek oświadczył, że winę za zamieszanie ponosi minister Kaczyński.

foto RMF

12:00