„Odmówił współpracy w reformowaniu spec-służb, dlatego musi odejść.” - tak premier Leszek Miller uzasadnia zapowiedź dymisji szefa Urzędu Ochrony Państwa -Zbigniewa Nowka. Sejmowa spec-komisja przyjęła do wiadomości ten fakt. Wniosek o odwołanie szefa UOP poparł nawet jedyny w komisji polityk opozycji - jej szef Zbigniew Wasserman z „Prawa i Sprawiedliwości”.

Obaj panowie - Nowek i Miller, mieli rozmawiać ponoć kilka godzin i jak się okazało mają zupełnie inne zdanie na temat tego jak powinien wyglądać Urząd Ochrony Państwa po reformie i jak powinna wyglądać sama reforma w spec-służbach. Tak opowiadał o tym szef kancelarii premiera, minister Marek Wagner: "Premier uważa, że z tym szefem UOP-u takiej reformy przeprowadzić by nie można, dlatego zwrócił się z wnioskiem do komisji o zaopiniowanie odwołania pana Nowka". Stąd ten dzisiejszy list do spec-komisji - dość zaskakujący zresztą, chociaż samo odwołanie nie jest niespodzianką. List jest zaskakujący dlatego, że do tej pory zazwyczaj komisja opiniowała kandydatury ludzi, którzy mieli dostać nominację a nie ją stracić. Niektórzy posłowie z opozycji mówią, że chodzi tutaj raczej o legitymizację decyzji SLD wobec służb specjalnych. Opinii zatem nie ma chociaż przewodniczący komisji Wasserman z PiS rozumie powody działania premiera Leszka Millera: "Wynikało z tego uzasadnienia, że istnieje jakby inny obraz funkcjonowania urzędu pomiędzy tym, który prezentował pan premier a tym, który prezentuje szef Urzędu Ochrony Państwa.

Kto będzie następcą Nowka?

Najczęściej padające nazwisko to Marek Dukaczewski, minister w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Oczywiście nie ma żadnego potwierdzenia tej informacji. Sejmowa spec-komisja też oficjalnie na ten temat nic jeszcze nie wie. Ale jak dowiedział się RMF nie tylko Dukaczewski ma szanse objąć stanowisko szefa Urzędu Ochrony Państwa. Według naszych informacji najmocniejszym kandydatem jest Paweł Pruszyński, obecnie radny łódzkiego sejmiku wojewódzkiego, za poprzednich rządów koalicji SLD-PSL wiceszef UOP-u. Wśród kandydatów wymienia się też Andrzeja Breithofa, jednego z autorów SLD-owskiego projektu reformy służb specjalnych. Breithoff również pracował w kierownictwie UOP-u, gdzie do 1998 roku pełnił funkcję zastępcy dyrektora zarządu śledczego. Jak się dowiadujemy nieoficjalnie do zmiany na stanowisku szefa służb specjalnych może dojść nawet już dzisiaj wieczorem po powrocie premiera z podróży do Niemiec. Zgodnie z przepisami do odwołania szefa UOP-u potrzebne są opinie: sejmowej komisji do spraw służb specjalnych, która - jak wiadomo - nie zgłosiła w tej sprawie zastrzeżeń, prezydenta oraz złożonego głównie z członków rządu kolegium do spraw spec-służb. Opinie te nie są wiążące. Nawet jeśli zdarzy się sprzeciw, premier nie musi go brać pod uwagę.

21:45