Na nic nie zdały się apele onkologów i lekarzy rodzinnych. Nie będzie spotkania premier Ewy Kopacz z medykami przed wejściem w życie pakietu onkologicznego. Środowisko medyczne chciało przekonać szefową rządu, że sztandarowa reforma ministra zdrowia jest źle przygotowana i będzie oznaczać chaos dla pacjentów. Onkolodzy proponowali, by przesunąć start reformy, a w tym czasie przeprowadzić pilotaż.

Premier Ewa Kopacz nie chce rozmawiać ze środowiskami medycznymi, bo według oficjalnego stanowiska, zatrzymanie reformy nie wchodzi w grę. Na spotkaniu musiałoby paść zapewnienie premier, że wszystko się uda. Jak podsumowuje nasz dziennikarz Mariusz Piekarski, jest to więc unik taktyczny. Ewa Kopacz chce mieć czystą kartę w sprawie pakietu.

Dlatego z otoczenia premier słychać, że to reforma jeszcze poprzedniego rządu - premiera Tuska i ministra Arłukowicza - i to on bierze za nią odpowiedzialność.

Ten pakiet musi wejść w życie. Musi działać. Nie może być tak, że jest kilka ośrodków przeprowadzających tę reformę. Musi to robić minister zdrowia - mówi Małgorzata Kidawa- Błońska z kancelarii premiera.

Ewa Kopacz będzie mogła więc całą winę za ewentualne niepowodzenie reformy zrzucić na ministra Bartosza Arłukowicza. Gdyby dziś wysłuchała lekarzy - musiałaby osobiście żyrować reformę. A tak czeka, co stanie się po 1 stycznia i wtedy będzie miała wolną rękę: wejść do gry i ratować sytuację, czy w białych rękawiczkach szukać winnych i uspokoić nastroje pacjentów.

(j.)