Złożenie podpisów przez posłów na liście po zakończeniu posiedzenia to złamanie regulaminu Sejmu - mówi RMF FM profesor Marek Chmaj. "Listy są wykładane tylko do czasu zakończenia posiedzenia" - komentuje prawnik. "Wielokrotnie zdarzało się, że posłowie nie byli podpisywani na liście obecności i nikt tego nie kwestionował" - mówiła wczoraj w Popołudniowej rozmowie RMF FM Beata Mazurek, rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości.

Złożenie podpisów przez posłów na liście po zakończeniu posiedzenia to złamanie regulaminu Sejmu - mówi RMF FM profesor Marek Chmaj. "Listy są wykładane tylko do czasu zakończenia posiedzenia" - komentuje prawnik. "Wielokrotnie zdarzało się, że posłowie nie byli podpisywani na liście obecności i nikt tego nie kwestionował" - mówiła wczoraj w Popołudniowej rozmowie RMF FM Beata Mazurek, rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości.
Budynek Sejmu /PAP/Rafał Guz /PAP

Podpisanie listy po posiedzeniu jest niezgodne z regulaminem Sejmu - twierdzi profesor Marek Chmaj. Poseł ma obowiązek podpisać listę obecności każdego dnia posiedzenia - tłumaczy. Byłem ukarany obniżeniem diety za brak podpisu - dodaje poseł Nowoczesnej, Adam Szłapka. Zdarzyło mi się nie podpisać i potem są wyciągane konsekwencje z tego - wspomina. 

Wicemarszałek Sejmu z PO Małgorzata Kidawa-Błońska przyznaje, że inaczej jest weryfikowana obecność na sali plenarnej podczas głosowań. Na sali sprawdza się obecność najczęściej w czasie głosowań, bo wtedy wiemy, na ilu głosowaniach poseł był, a na ilu go nie było"- mówi. Jednak 16 grudnia na sali kolumnowej głosowanie nie było imienne i takiej możliwości nie było. Nie został też uwzględniony wniosek opozycji o sprawdzenie obecności i kworum.