Trzy tysiące czterysta łóżek zlikwidowano w polskich szpitalach od początku roku - wynika z najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia. To efekt nowych norm dotyczących zatrudniania pielęgniarek. Od stycznia na pięć szpitalnych łóżek muszą przypadać dwie, a nie - jak wcześniej - jedna pielęgniarka. Resort zdrowia argumentuje to tym, że coraz więcej pacjentów leczonych jest w ramach opieki ambulatoryjnej, czyli bez konieczności noclegu w szpitalu. Zapewnia też, że w styczniu liczba świadczeń udzielanych pacjentów nie zmniejszyła się.

Najwięcej łóżek zniknęło z oddziałów chorób wewnętrznych, alergologicznych i położniczych. Dyrektorzy szpitali przekonują, że mają problem ze znalezieniem pielęgniarek, więc likwidują łóżka. Największy problem z chętnymi do pracy według Krystyny Ptok, prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych jest w lecznicach zajmujących się psychiatria i rehabilitacją. Tam mamy zgłoszenia od kolegów i koleżanek, że ich praca zaczyna być bardzo niebezpieczna. Mamy jednocześnie nieuzasadnione hospitalizacje i zbyt długie pobyty pacjentów w szpitalu. Znam oddziały, na których wykorzystanie łóżek wynosiło 56 proc. Nie ma sytuacji, w której na oddziale było 20 łóżek wykorzystanych w 50 procentach i likwiduje się 10 łóżek. Zawsze zostawia się wolne miejsca - dodaje Krystyna Ptok.

"Nawet 4 na 5 łóżek stało pustych"

Wykorzystanie zlikwidowanych łóżek w wielu przypadkach było nawet poniżej 20 procent- przekonuje w rozmowie z RMF FM wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko. Wielu świadczeniodawców zgłasza likwidację łóżek na jednym oddziale, a jednocześnie otwierają inny odział. Tam je wykorzystują, łóżko zostaje przeprofilowane. Bezpieczeństwo pacjentów, mimo likwidacji łóżek, zostaje zapewnione. Wykorzystanie łóżek docelowo nie będzie przekraczać 85 procent - dodaje. 

Opracowanie: