Ponad 40 lat temu roku pan Wacław Ciechacki znalazł na swoim polu olbrzymi zbiór siedemnastowiecznych monet. Wtedy w muzeum powiedzieli mu, że skarb jest niewiele wart. Teraz znalazca słynnego w świecie numizmatyków skarbu z Gzina koło Bydgoszczy będzie domagał się nagrody za znalezione monety.

Pan Wacław mówi, że 44 lata temu dostał za nie „cztery czerwone stówy”. Mógł kupić za to chleb, kilka bułek i trochę salcesonu. Teraz pan dowiedział się, że jego odkrycie było warte znacznie więcej.

Kancelaria prezydenta przesłała sprawę Ministerstwu Kultury, ale to na razie milczy. A pan Wacław żyje z renty rolniczej – 630 zł i dodatku opiekuńczego.

Z panem Wacławem Ciechackim rozmawiał reporter RMF FM Marcin Friedrich: