"Lepsza nawet trudna prawda niż, nazwijmy rzecz po imieniu - kłamstwa
historyczne", tak Aleksander Kwaśniewski odpowiada na oświadczenie
rosyjskiego MSZ. Ten 3 dni przed wizytą polskiego prezydenta w
Katyniu, sprzeciwił się "stawianiu znaku równości między faszystowską
agresją na Polskę i działaniami Armii Czerwonej 17 września 1939
roku".
"Polska miała podpisany z Moskwą pakt o nieagresji, który został
złamany a to złamanie umowy przypięczętowano słowami: oto zniknął z
mapy Europy bękart traktatu wersalnego czyli Polska", mówi prezydent
Kwaśniewski. Ubolewa nad treścią rosyjskiego noty w sprawie wydarzeń z
września 1939 roku.
"KWAS_RUS" (0:19)
Z osłupieniem przyjął rosyjską notę, były szef polskiej dyplomacji
Władysław Bartoszewski. "Niedługo może się okazać, że w ogóle nie było
drugiej wojny światowej", powiedział sieci RMF Bartoszewski.
Z kolei Marek Siwiec, szef BBN mówił w rozmowie z dziennikarzami
sieci RMF o języku pokrętnego interpretowania historii. O błędzie
popełnianym przez rosyjski MSZ, który próbuje powrócić do języka
propagandy.
Zamieszanie z rosyjską notą wybuchło tuż przed wizytą prezydenta
Kwaśniewskiego w Katyniu. Ta wizyta odbędzie się dokładnie w 60
rocznicę sowieckiej agresji na Polskę. Tymczasem według rosyjskiego
MSZ, wypowiedzi polskich polityków i agresji byłego Związku
Radzieckiego są nieporozumieniem. "Sprzeciwiamy się stawianiu znaku
równości między faszystowską agresją na Polskę i działaniami Armii
Czerwonej 17 września 1939 roku", czytamy w oświadczeniu
rosyjskiego MSZ.