Pięć osób, które oszukał były pracownik jednego z olsztyńskich banków, może nie odzyskać pieniędzy. 26-latek oferując m.in. nieprawdziwe lokaty, przywłaszczył ponad milion złotych. Wszystko zdążył już jednak wydać, nie ma więc z czego zwrócić sumy.

Bank dbając o dobry wizerunek być może wypłaci odszkodowanie. Wiadomo jednak, że nie wszyscy mogą na nie liczyć. Oszust - oprócz nieprawdziwych lokat proponowanych na firmowym papierze - oferował również inwestycje na giełdzie. Kłamał, że ma firmę, która współpracuje z bankiem. Dwóch klientów dało się nabrać i podpisało z nim umowy. W rzeczywistości 26-latek takiej działalności nie prowadził i nie miał zamiaru ani inwestować ani zwracać otrzymanych pieniędzy wraz z odsetkami.

Inny sposób przywłaszczenia pieniędzy bez wiedzy klientów polegał na zamknięciu ich lokat. Pieniądze przelewane były na rachunek klienta, a następnie na prywatne konta podejrzanego. W tym przypadku podejrzany dodatkowo fałszował dokumenty, podrabiając podpisy klientów. 

Piotr W. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i wyjaśnił, że pieniądze wydał na własne potrzeby i wydatki rodziny. Twierdzi, że nie ma z czego zwrócić przywłaszczonej sumy, czyli niemal 1 mln 200 tys. złotych.

Sprawa wyszła na jaw, kiedy jedno z małżeństw przyszło do banku sprawdzić środki na lokacie, która - jak się okazało - nie istniała. Prokuratorzy apelują, żeby nawet w bankach uważnie czytać umowy. 26-latkowi grozi 10 lat więzienia.

(abs)