Pracownicy Poczty Polskiej zapowiedzieli na dziś protest. Jednym z ich postulatów jest podwyżka wynagrodzenia zasadniczego o 1000 zł brutto. Demonstracje zaplanowano m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Częstochowie, Katowicach, Poznaniu, Zielonej Górze, Lublinie, Gdańsku i Krakowie.
Pracownicy Poczty chcą m.in. przywrócenia premii czasowych oraz reorganizacji i zmniejszenia rejonów dla listonoszy.
Mam 9 lat stażu, a mam 1,5 tys. zł pensji na rękę - usłyszał reporter RMF FM Bartłomiej Paulus od jednego ze 150 listonoszy, którzy o poranku protestowali we Wrocławiu. Mamy przeciążone rejony, kończy pracę o 17, 18, a mamy tak samo domy - mówił inny listonosz.
Nasze zarobki są już tak dramatycznie niskie, że wielu z nas odchodzi, a nowych nie widać. I przez to mamy coraz więcej pracy, która stała się katorgą. Kolejni pracownicy, widząc bierność załogi, będą odchodzić, a sytuacja tych, którzy zostaną stanie się tragiczna. W ostatnim czasie wiele firm, m.in. hipermarkety zostały zmuszone do podwyższenia wynagrodzenia do minimum 2800 brutto. Poczta również, jeśli nie chce upaść, musi znaleźć środki na zwiększenie płac. Nie liczmy jednak na to, że Zarząd sam od siebie nam coś da, albo wywalczą coś za nas tzw. reprezentatywne związki zawodowe. Jeśli już coś uzyskają, będą to ochłapy rzędu 200-300 zł brutto po tzw. "ciężkich" negocjacjach, które będą miały za zadanie nas uciszyć i podzielić - czytamy na profilu Listonosze Polscy na Facebooku.