Ponad tysiąc razy interweniowali w ciągu ostatniej doby strażacy po wichurach i ulewach. Najczęściej - w Wielkopolsce. Bilans nawałnic to nie tylko zniszczone domy i zerwane sieci energetyczne - podczas burzy we wsi Głuponie w powiecie nowotomyskim zginęło niemowlę.

Jak ustalił reporter RMF FM Tomasz Skory, na 1100 interwencji w całym kraju blisko 430 akcji strażacy przeprowadzili w Wielkopolsce. Właśnie tam doszło wczoraj po południu do tragicznego wypadku. W Głuponiach na jadący samochód spadł ogromny konar, który przebił przednią szybę auta i zabił przewożoną w nosidełku dwumiesięczną dziewczynkę.

Po nawałnicach zasilania nie ma kilka tysięcy ludzi na zachodzie Polski. W okolicach Szamotuł prądu nie ma wciąż w mniej więcej dwustu stacjach transformatorowych, zaś w innych częściach Wielkopolski i na północy województwa lubuskiego zostały jeszcze pojedyncze miejsca, w których energetycy wciąż łatają uszkodzoną sieć.

W Zachodniopomorskiem strażacy interweniowali ponad 330 razy. Wyjeżdżali głównie do powalonych drzew i zalanych budynków. W Świnoujściu woda wdarła się na izbę przyjęć szpitala, ale placówka pracuje już normalnie. Z powodu nawałnicy pojawiły się problemy z zasilaniem - przez trzy godziny prądu nie było w Międzyzdrojach, okolicach Gryfic i Świnoujściu, gdzie pierwszy raz w prawie dwustuletniej historii przestała działać latarnia morska. Wichura uszkodziła też dach amfiteatru w Świnoujściu - trwa jego naprawa.

Kłopoty są również na torach. Na trasie kolejowej w okolicach Chociwla nawałnica uszkodziła sieć trakcyjną. Nad ranem udało się udrożnić jeden tor, ale prace naprawcze na drugim potrwają do późnego wieczora. W efekcie kilkudziesięciominutowe opóźnienia mają pociągi jadące ze Szczecina w kierunku Koszalina i Gdańska.

Nawet o 5 godzin wydłużyła się przez ulewę podróż ze Szczecina do Bielska-Białej i Przemyśla. Składy utknęły wczoraj w szczerym polu.