8 miesięcy ograniczenia wolności - to nieprawomocny wyrok stołecznego sądu wobec Zygmunta M., który w 2013 r. rzucił tortem w sędzię od sprawy Czesława Kiszczaka.

W czerwcu 2013 r. w Sądzie Okręgowym w Warszawie przesłuchiwano dwoje psychiatrów, którzy uznali, że zdrowie 88-letniego b. szefa MSW z lat PRL nie pozwala na sądzenie go po raz piąty za przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników kopalni "Wujek" w 1981 r. Gdy sędzia Anna Wielgolewska ogłosiła, że przesłuchanie biegłych odbędzie się przy drzwiach zamkniętych, obecna w sali jako publiczność grupa osób z Adamem Słomką na czele zaprotestowała, głośno wyrażając niepochlebne dla sądu opinie. Wtedy sędzia ogłosiła przerwę w posiedzeniu. Gdy wychodziła z sali, jeden z mężczyzn rzucił w nią tortem z bitą śmietaną. Sędzia została trafiona w tył głowy.

Potem posiedzenie dokończono niejawnie. W końcu sędzia zawiesiła proces Kiszczaka z powodu jego złego zdrowia.

Kilka dni później Zygmunt M. usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności oraz znieważenia funkcjonariusza publicznego w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych. Grozi za to grzywna, ograniczenie wolności lub do trzech lat więzienia. Mężczyzna sam zgłosił się na policję; zwolniono go po przesłuchaniu. Nie przyznał się do zarzutów i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola akt oskarżenia skierowała do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli.

Jak powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Przemysław Nowak, jeszcze w czerwcu - o czym wtedy nie informowano - sąd ten skazał M. na 8 miesięcy ograniczenia wolności, polegającego na obowiązku nieodpłatnych prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie.

Informację o wyroku potwierdziła rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Agnieszka Domańska; nie podała żadnych szczegółów.

Nowak poinformował, że wyrok zapadł w trybie nakazowym (bez wzywania oskarżonego na rozprawę). Tryb nakazowy stosuje się wtedy, gdy "okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości w świetle zebranych dowodów", oskarżony pozostaje na wolności, sprawa toczy się z oskarżenia publicznego, a oskarżony ukończył 17 lat i nie zachodzi wątpliwość co do jego poczytalności.

Wyrok taki - wydawany na posiedzeniu bez udziału stron - może nie zawierać uzasadnienia. Oskarżonemu i oskarżycielowi przysługuje prawo wniesienia do sądu sprzeciwu od takiego wyroku - co automatycznie oznacza utratę jego mocy, a sprawa toczy się wtedy w trybie normalnym. Prokuratura nie skarży tego wyroku - dodał Nowak.

Po incydencie sąd zaostrzył środki bezpieczeństwa, ustalając m.in., że do gmachu wolno wnosić tylko rzeczy "niezbędne w postępowaniu sądowym". Obrońcy praw człowieka wyrażali obawy, czy to nie utrudni dostępu do sądu. Atak na sędzię stanowczo potępiła Krajowa Rada Sądownictwa. Kierownictwo sądu okręgowego wyraziło "głębokie poruszenie" incydentem.

(jad)