Jeden Rywin, jedno oszustwo, jedna komisja śledcza i... dwa raporty: Nałęcza bez podpisu Błochowiak i Błochowiak bez podpisu Nałęcza. Pojawia się więc pytanie, czy powstanie jeden raport sejmowej komisji, czy też półtoraroczna praca posłów zakończy się bez raportu?

W sprawie raportu sejmowej komisji śledczej wciąż mnożą się przeszkody. Teraz powstało pytanie: które sprawozdanie końcowe jest tym właściwym komisji śledczej – czy Tomasza Nałęcza czy też Anity Błochowiak?

Będę chciał rozstrzygnąć, czy uda się wynegocjować zgodę w komisji, przynajmniej między dwoma osobami regulaminowo upoważnionymi, czyli przewodniczącym komisji i sprawozdawcą - mówił wczoraj marszałek Sejmu. Jednak - jak można przewidywać - negocjacje Józefa Oleksego mogą się zakończyć fiaskiem.

Pani Błochowiak chce dłużej smakować swój sukces w komisji i odwlec moment odrzucenia przez Sejm jej sprawozdania i tu jest pies pogrzebany - mówi Tomasz Nałęcz. Wówczas decyzję w sprawie sprawozdania będzie musiała podjąć cała komisja.

Jeśli posłowie opowiedzieliby się za raportem Anity Błochowiak, będzie to oznaczać, że wnioski mniejszości będą głosowane w Sejmie w kolejności alfabetycznej; raport Nałęcza, który dopatruje się grupy trzymającej władzę - polegnie. I o to właśnie toczy się gra – w jakiej kolejności powinny być głosowane wnioski mniejszości.