Projektant stadionu miejskiego w Poznaniu nie zbadał wpływu drgań na sąsiednie budynki - ustalił reporter RMF FM Piotr Świątkowski. Chodzi o drżenie wywoływane podczas meczów przez dopingujących i skaczących w miejscu kibiców. Mieszkańcy jednego z bloków odczuwają ten rezonans szczególnie dotkliwie.

Zdaniem Inspektora Nadzoru Budowlanego projektant powinien przewidzieć, że 40 tysięcy kibiców może wywołać drgania fundamentów. Już wiadomo, że to kibice spowodowali kołysanie się bloku przy ulicy Olszynka.

Prawo o ochronie środowiska mówi, że przed wybudowaniem stadionu trzeba zbadać jego wpływ m.in. na jakość życia ludzi. Oczywiście sprawdzaliśmy to i nie badano oddziaływania stadionu na sąsiednie budynki – mówi inspektor budowlany Piotr Łukaszewski.

W Wydziale Ochrony Środowiska zupełnie inaczej rozumieją "jakość życia ludzi". Badanie jakości życia ludzi zawiera się w parametrach wymienionych przez przepisy - tłumaczy wicedyrektor wydziału środowiska Piotr Szczepanowski. Chodzi tu o emisje do atmosfery, hałas, ale nie wibracje, jakość wód, jakość biosfery.

Drgający stadion to nie problem. Przynajmniej dla urzędników i bezdusznych przepisów. Nie ważne, że po pięciu, dziesięciu czy piętnastu latach drgań blok zostanie uszkodzony.