Będziemy tłumaczyć Komisji Europejskiej, że w polskim Sejmie nie ma zgody na uchwalenie przepisów ws. in vitro - tak wiceminister zdrowia komentuje szykowany już w Brukseli pozew przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości. Komisja chce nas ukarać właśnie za brak przepisów regulujących stosowanie procedur in vitro.

Zobacz również:

Ciągle nie ma jasnej deklaracji, kiedy przepisy, których żąda od nas Bruksela, będą gotowe. Są tylko mgliste obietnice, że może uda się to do końca kadencji. Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann powiedział reporterowi RMF FM Mariuszowi Piekarskiemu, że gotowy projekt leży od dawna w resorcie, jest też ministerialny program finansowania in vitro - tym mamy przekonywać Komisję Europejską. Problem w tym, że w Sejmie wciąż nie ma większości, by uchwalić ustawę.

Ten prztyczek z Komisji Europejskiej może być takim powodem do rozpoczęcia kolejnej dyskusji, być może zakończonej sukcesem - stwierdził Neumann.

To chyba jednak płonne nadzieje, bo skład Sejmu się przecież nie zmienił, a Platforma już dwa razy przymierzała się do uregulowania sprawy in vitro - jak dotąd bez efektu. Trudno się nie uderzyć w piersi. To jest wina, moim zdaniem, Platformy, że nie potrafimy znaleźć kompromisu - przyznał wiceminister zdrowia w rozmowie z naszym reporterem.

Faktem jest, że trudno doprowadzić do kompromisu, kiedy do opracowania przepisów ws. in vitro wyznacza się Jarosława Gowina - zdeklarowanego hamulcowego w tej sprawie.

Za co ten pozew

Komisja Europejska chce pozwać Polskę do Trybunału Sprawiedliwości za  niedostosowanie przepisów do unijnej dyrektywy o warunkach bezpiecznego przechowywania komórek rozrodczych, tkanek płodu czy embrionów używanych przy zapłodnieniu in vitro. Co istotne, Bruksela nie nakazuje legalizacji in vitro - jeżeli jednak ta metoda jest już stosowana w danym kraju, wówczas wymagane są prawne regulacje.

Polska wdrożyła unijne prawo, ale wybiórczo. Przepisy należało natomiast wprowadzić najpóźniej do 1 września 2008 roku.