Prof. Władysław Bartoszewski spoczął na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach. "Żegnamy człowieka, któremu historia postawiła niezwykle trudne, wręcz karkołomne zadania, a on je wszystkie podjął - i to podjął zwycięsko" - mówił w czasie uroczystości pogrzebowych prezydent Bronisław Komorowski. "Budził rzadki respekt" - podkreślał z kolei, wspominając zmarłego, szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Prof. Bartoszewski - pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego, więzień Auschwitz, żołnierz AK, historyk, w wolnej Polsce dwukrotnie minister spraw zagranicznych - zmarł 24 kwietnia w wieku 93 lat.

Obok rodziny, przyjaciół i znajomych prof. Władysława Bartoszewskiego w uroczystościach pogrzebowych wzięli udział m.in. prezydent Bronisław Komorowski, premier Ewa Kopacz, szef Rady Europejskiej Donald Tusk, prezydent Niemiec Joachim Gauck, a także przedstawiciele innych krajów. Na mszy w Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela obecni byli również m.in. marszałek Sejmu Radosław Sikorski, byli prezydenci Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski oraz ministrowie.

Komorowski: Bartoszewski był wzorem patriotyzmu i postaw obywatelskich

Żegnamy dzisiaj Władysława Bartoszewskiego, człowieka, któremu historia postawiła niezwykle trudne, wręcz karkołomne zadania, a on je wszystkie podjął - i to podjął zwycięsko. Żegnamy wspaniałego człowieka, który dla całych pokoleń Polaków był, jest i będzie przykładem, a nawet więcej, bo wzorem, prawdziwym wzorcem postaw obywatelskich i patriotycznych - powiedział podczas uroczystości pogrzebowych prezydent Bronisław Komorowski. Żegnamy dzisiaj Władysława Bartoszewskiego, naszego wielkiego przyjaciela i naszego ważnego, wybitnego nauczyciela, także mojego przyjaciela i mojego nauczyciela - mówił.

Prezydent podkreślił, że czuł się wyróżniony przyjaźnią Władysława Bartoszewskiego - "przyjaźnią od dawna, od czasów internowania w obozie w Jaworznie". Zawsze czułem, a chyba też zawsze czuliśmy obaj, że źródłem tej przyjaźni są nie tylko wspólne poglądy na Polskę, ale również szczególne relacje dwóch polskich pokoleń. Pokolenia żołnierzy Armii Krajowej i pokolenia ich synów, pokolenia polskiej Solidarności - zaznaczył.

Kto mógł wówczas przypuszczać, że historia zaniesie nas obu na swoich skrzydłach tak daleko, tak wysoko, kto mógł przypuszczać, że żegnając Ciebie będę żegnał ambasadora wolnej Polski, ministra spraw zagranicznych wolnej ojczyzny, senatora, kawalera orderu Orła Białego - mówił Komorowski.

Władku, miałeś odwagę i rację głosząc, że warto być przyzwoitym, i poświadczyłeś to w pełni własnym życiem - podkreślił prezydent. Dziękujemy i z całego serca poświadczamy: Władysław Bartoszewski dobrze zasłużył się ojczyźnie - dodał.

Gauck: Straciliśmy przyjaciela

Razem z Polakami żegnamy dzisiaj wielkiego obywatela i wielkiego męża stanu, który nawet w najtrudniejszych czasach trwał przy wizji wolnej, niezależnej, niepodległej i demokratycznej Polski. Jako Niemcy żegnamy dziś człowieka, który wyciągnął do nas dłoń w czasach, gdy gest ten spotkał się z nieprzychylnością obu stron. Żegnamy przyjaciela, którego bliskość była dla nas bezcennym darem i za co jesteśmy dozgonnie wdzięczni - mówił natomiast w czasie uroczystości pogrzebowych prezydent Niemiec Joachim Gauck. Podkreślił również, że jako Europejczycy "żegnamy świadka ostatniego stulecia, który na naszym kontynencie przeżył dwie dyktatury, ale nie poddał się".

Jak mówił Gauck, Bartoszewski czuł, że jest powołany przez Boga do wypełnienia misji i to dzięki temu w Auschwitz nie czuł się bezradny. Jako więzień obozu koncentracyjnego w Auschwitz nie czuł się bezradny. Co dawało mu siłę, by w sytuacjach pozornie bez wyjścia podążać drogą przez siebie wyznaczoną? Na to pytanie są dwie odpowiedzi. Po pierwsze, Władysław Bartoszewski był wierzącym chrześcijaninem, wiedział, że jest niesiony miłością Pana, która jest większa od wszelkiej ludzkiej ułomności. A jednocześnie czuł, że jest powołany przez Boga do wypełnienia misji. Ta wiara była dla niego drogowskazem, który umacniał go w jego samodzielnym myśleniu i działaniu - podkreślił prezydent Niemiec. Po drugie - jak mówił - Bartoszewski był "niezależnym duchem zarówno w czasach opresji, jak i później, kiedy wraz z rządem RP kształtował politykę demokratycznej Polski".

Wszyscy będziemy pamiętać o nim jako o człowieku, który z determinacją potrafił walczyć o to, co uważał, że jest słuszne - zaznaczył Gauck. To, że miał bardzo często rację, wynikało bardzo często z jego życiowej mądrości. W swoim jakże długim życiu o wiele częściej niż wszyscy z nas doświadczył, do jakich dobrych, ale też i złych czynów zdolny jest człowiek - podkreślił.

Straciliśmy przyjaciela, osobę godną naśladowania, wspaniałego człowieka. Jesteśmy pogrążeni w smutku z rodziną, ze współobywatelami i - jak by to ujął sam Władysław Bartoszewski - z ludźmi przyzwoitymi - powiedział prezydent Niemiec.

Mowę pożegnalną zakończył w języku polskim: Dziękuję panu bardzo, panie Władysławie.

Tusk o Bartoszewskim: Człowiek z krwi i kości, wart spiżu i marmuru

Nikt nie ma wątpliwości, że żegnamy dzisiaj człowieka wielkiego, człowieka wartego spiżu i marmuru, ale ci wszyscy, którzy go blisko znali, wiedzą, że był człowiekiem z krwi i kości, i że tak naprawdę ci wszyscy, którzy go znali, kochali go nie tylko ze względu na jego zasługi, ale dlatego, że wszędzie tam, gdzie był, dawał wszystkim bardzo dużo radości i światła - mówił natomiast o prof. Władysławie Bartoszewskim przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.

Podkreślił, że miejsce, w którym Bartoszewski pracował, było "najradośniejszym miejscem w całej kancelarii (premiera)". Przychodziliśmy do niego nie tylko po to, żeby rozmawiać o trudnych sprawach, które tak świetnie rozwiązywał, ale też żeby się cieszyć. Nikt tak jak on nie potrafił się cieszyć szczęściem publicznym, może dlatego, że miał też świadomość, że jest jego głównym współtwórcą - dodał.

Wszyscy też sądziliśmy, że jest niezniszczalny, nawet na ten temat - jak wiecie - potrafił żartować. Pół żartem, pół serio, potem już całkiem serio, zakładaliśmy, że profesor Bartoszewski będzie wygłaszał żałobne przemówienia na naszych pogrzebach - mówił szef Rady Europejskiej.

Ta jego siła, jego moc brały się z idealnej kompozycji. Był w stu procentach przyzwoity, a równocześnie zawsze kierował się zdrowym rozsądkiem. To wbrew pozorom niełatwe, szczególnie w polityce. Powtarzał nam wielokrotnie, on - rzecznik kompromisu, że wprost nie znosi, gdy ktoś mówi, że prawda leży pośrodku. "Prawda nie leży pośrodku. Prawda leży tam, gdzie leży" - powiadał. Wiedział dokładnie, że mądre i uczciwe kompromisy zawierać mogą tylko ci, którzy znają ich granice - wspominał Tusk.

Przypomniał, że w jego rządzie Bartoszewski odpowiadał za relacje z Niemcami i Żydami. Powtarzał często, że ma prawo mówić naszym partnerom wszystko, co uzna za ważne, bo życiorys więźnia Auschwitz i Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata daje mu unikatową moc. I mówił. Budził rzadki respekt - podkreślał Tusk.

Mówił również, że podczas przygotowania do trudnych konsultacji międzyrządowych ktoś zwrócił uwagę, że partnerzy mają bardzo mocne argumenty. Wtedy ktoś powiedział: "My mamy Władysława Bartoszewskiego i nie zawahamy się go użyć" - wspominał Tusk. Jak powiedział, spodobało się to prof. Bartoszewskiemu. Potrafił cieszyć się jak nikt. Cieszył się jak dziecko, gdy ojczyzna go używała - dodał.

Panie profesorze, był pan najlepszym towarzystwem, jakie mogliśmy sobie wyobrazić i lepszego już nie będzie - zakończył Tusk.

Życiorys, którym można by obdzielić kilku ludzi

Władysław Bartoszewski urodził się w 1922 r. w Warszawie. We wrześniu 1940 r. został aresztowany przez Niemców i wywieziony do Auschwitz, gdzie był więziony do kwietnia 1941 r. W 1942 r. związał się z konspiracją; wstąpił do AK i rozpoczął współpracę z Radą Pomocy Żydom "Żegota". Uczestniczył w Powstaniu Warszawskim.

W 1946 r. zatrudnił się w związanej z Polskim Stronnictwem Ludowym Stanisława Mikołajczyka "Gazecie Ludowej". W 1946 r. został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa i skazany na karę więzienia, którą odbywał do 1948 r. Kolejny raz aresztowany w grudniu 1949 r. W maju 1952 r. skazany na 8 lat więzienia za szpiegostwo. W sierpniu 1954 r. dostał roczną przerwę w karze.

W 1965 r. został uhonorowany przez Instytut Yad Vashem tytułem Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata. Był honorowym obywatelem państwa Izrael.

W 1976 r. poparł list intelektualistów przeciwko zmianom w konstytucji PRL, tzw. List 64. Od 1978 r. współtworzył Towarzystwo Kursów Naukowych i wykładał na tajnym Uniwersytecie Latającym. W 1980 r. został członkiem NSZZ "Solidarność". Po wprowadzeniu stanu wojennego internowany; uwolniony w kwietniu 1982 r.

Bartoszewski był laureatem wielu nagród, odznaczeń i wyróżnień, m.in. Orderu Orła Białego, Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi RFN, papieskiego Orderu św. Grzegorza Wielkiego, Krzyża Wielkiego Zakonu Rycerskiego i Szpitalnego św. Łazarza z Jerozolimy. Doktor honoris causa m.in. Uniwersytetów: Warszawskiego i Hajfy oraz Hebrew College w Baltimore, honorowy obywatel m.in. Warszawy, Wrocławia i Gdańska. 25 lutego 2011 powołany został przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w skład Kapituły Orderu Orła Białego, która wybrała go na funkcję Kanclerza.

Był autorem ok. 1,5 tys. artykułów i ok. 40 książek, m.in. "Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939-1945" (wspólnie z Zofią Lewinówną), "1859 dni Warszawy", "Jesień nadziei: warto być przyzwoitym".

(edbie, j.)