Przyczyną podziemnego pożaru w kopalni Sośnica mogło być palenie papierosów - wynika z sygnałów docierających do Kompanii Węglowej i nadzoru górniczego. Przedstawiciele obu instytucji zapewniają, że ta wersja jest sprawdzana na równi z innymi możliwościami.

W położonych 950 m pod ziemią wyrobiskach kopalni Sośnica, będącej częścią kopalni Sośnica-Makoszowy, przez cały miniony tydzień palił się metan. W trudnej i kosztownej akcji pożarowej każdego dnia uczestniczyło kilkudziesięciu ratowników. Na pewien czas trzeba było unieruchomić jedną ze ścian wydobywczych. Dziś akcję formalnie zakończono.

Gliwicka kopalnia należy do zakładów o najwyższym stopniu zagrożenia metanowego. Jednak wydzielający się ze złóż metan nigdy nie zapala się sam; coś musi zainicjować zapłon. Może to być iskra np. z używanych pod ziemią urządzeń lub ogień z papierosa, ale też tlący się w wyrobiskach pożar (tzw. endogeniczny), spowodowany samozapłonem węgla. W tym przypadku kategorycznie wykluczono tę drugą możliwość. W pobliżu nie pracowały też urządzenia, które mogły dać iskrę.

Komisja wyjaśniająca przyczyny tego zdarzenia jednoznacznie stwierdziła, że przyczyna pożaru była zewnętrzna. Trwa postępowanie mające wyjaśnić, co konkretnie spowodowało zapłon metanu. Pod uwagę brane są rozmaite hipotezy - mówi rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia, Zbigniew Madej.

Do Kompanii, a także do nadzoru górniczego, docierają sygnały, że dwaj górnicy, którzy w wyniku zapalenia metanu zostali niegroźnie poparzeni, mogli palić pod ziemią papierosy - mimo absolutnego zakazu używania ognia w kopalniach metanowych. Zgłosili się także świadkowie, według których już wcześniej zdarzały się przypadki palenia pod ziemią. Osoby informujące o takich przypadkach są zbulwersowane tym, że nieodpowiedzialni pracownicy mogą w ten sposób narażać życie innych górników.

Również nadzór górniczy wyjaśnia sprawę pożaru w kopalni Sośnica także pod tym kątem. Rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach Jolanta Talarczyk zastrzegła jednak, że wątek palenia papierosów na obecnym etapie toczącego się postępowania traktowany jest na równi z innymi możliwościami.

Każdorazowo wśród branych pod uwagę potencjalnych przyczyn tragicznych zdarzeń w kopalniach jest błąd człowieka. Także do nad dotarły przypuszczenia, sugerujące palenie papierosów jako przyczynę pożaru - wyjaśniamy to. Chcemy bezwzględnie wyjaśnić przyczynę pożaru i wyciągnąć stosowne konsekwencje - zapewniła rzeczniczka.

Górnicy, którzy ucierpieli w wyniku pożaru, to młodzi pracownicy z zaledwie rocznym oraz dwuletnim stażem pracy w górnictwie. Wiadomo, że w chwili pożaru znajdowali się w miejscu zupełnie niezwiązanym z ich obowiązkami. To pracownicy zatrudnieni przy obsłudze podziemnego transportu.

Za spowodowanie pożaru, zagrażającego życiu i zdrowiu ludzi oraz mieniu kopalni może grozić nawet 10 lat więzienia, a w przypadku działania nieumyślnego - 5 lat.

Sprawę pożaru w kopalni wyjaśnia również gliwicka prokuratura rejonowa, która sprawdza, czy mogło dojść do narażenia życia i zdrowia górników na niebezpieczeństwo.

(mpw)