W Zbąszynku zbiera się sztab kryzysowy. W Dąbrówce Wielkopolskiej w województwie lubuskim wciąż płoną śmieci. To już trzeci dzień pożaru, a ewakuowani w okolicy mieszkańcy nie mogą wrócić do swoich domów.

Już od soboty na ulicę Poznańską w Zbąszynku nie mogą wrócić mieszkańcy. Obecny dokoła dym jest gryzący. Wczoraj zaczął jeszcze mocniej wiać wiatr. Dym poszedł w stronę wsi, rozpatrywano więc ewakuację kolejnych osób.

Wieczorne badania wykazały, że gazy unoszące się z objętej pożarem sortowni śmieci nie są toksyczne.

Przeprowadziliśmy badania na obecność cyjanowodoru. Nie potwierdziły się nasze obawy. Dalej prowadzimy działania gaśnicze - powiedział wieczorem Dariusz Paczesny, oficer prasowy straży pożarnej w Świebodzinie.

Mimo to mieszkańcy 24 domów na kolejnej ulic - Piastowskiej - postanowili opuścić miejsce zamieszkania i wyjechać. Część skorzystała z noclegu w szkole w Zbąszynku. Pozostawionego przez nich dobytku pilnują policjanci.

To piąty pożar w ciągu pięciu lat - mieszkańcy Dąbrówki Wielkopolskiej nie mają wątpliwości, że ogień w firmie gromadzącej śmieci jest efektem podpalenia.

Dogaszanie może potrwać nawet jeszcze ponad tydzień, ale ludzie myślą już co dalej. Jak Bruno, Francuz, który przed laty sprowadził się tu z rodziną.

Ja mieszkałem w Paryżu. Tam jest syf, a tutaj jest tak ładnie: lasy, pole. Nie da się już żyć. Nie wiemy, co mamy teraz zrobić. To miała być segregacja, a zrobili nam wysypisko śmieci. I teraz mieszkamy 60 metrów od wysypiska śmieci. Smród, mieliśmy gryzonie, mieliśmy teraz karaluchy, a teraz mamy 5 albo 6 pożar - powiedział reporterowi RMF FM Adamowi Górczewskiemu.

(j.)