Pomimo międzynarodowych nacisków niszczenie buddyjskich rzeźb będzie kontynuowane - oświadczył szef afgańskich Talibów Mohammad Omar. Zapowiedział, że niszczenie wszystkich fałszywych bożków jest obowiązkiem islamu i Afganistan nie ugnie się pod światową presją.
Tymczasem z całego świata płyną głosy potępiające Talibów za niszczenie rzeźb będących zabytkiem wpisanym na listę światowego dziedzictwa kultury. "Taki bezsensowny akt może być popełniony tylko przez osoby, które nie respektują ludzkich wartości i dorobku kultury. Cały świat włączając w to muzułmanów potępia te działania. Wygląda na to, że rządzący Afganistanem Talibowie nie są muzułmanami" - tak poczynania muzułmańskich władz Afganistanu skomentował premier Indii Atal Behari Vajpayee. Premier dodał, że władze w Kabulu kierują się fanatyzmem i chcą doprowadzić kraj do kolejnej wojny. Z ofertami odkupienia od talibów buddyjskich stóp wystąpiły Indie, Iran, a także nowojorskie Metropolitan Museum of Art. Fiaskiem zakończyła się "misja ostatniej szansy", jakiej podjął się specjalny wysłannik UNESCO Pierre Lafrance. Francuz pojechał osobiście do Kandaharu - twierdzy Talibów ale niczego nie wskórał. Talibowie twierdzą, że zniszczyli już dwie trzecie liczących ponad tysiąc lat buddyjskich posągów w całym kraju. I jeżeli wierzyć oświadczeniom Talibów, ich żołnierze odstrzelili już głowy i nogi największym na świecie, kilkudziesięciometrowym posągom Buddy w Chazaradżacie. Rzeźby wzniesiono półtora tysiąca lat temu.
Niemiecki minister spraw zagranicznych Joschka Fischer zapowiedział, że Niemcy będą domagać się potępienia przez Radę Bezpieczeństwa ONZ zachowania Talibów, którzy od kilku dni niszczą nieislamskie posągi. Fischer zapowiedział, że jego kraj zażąda od Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych potępienia niszczenia przez Talibów wszystkich nieislamskich posągów. Fischer zaznaczył, że cały świat jest zszokowany zachowaniem Talibów, którzy zignorowali wezwania społeczności międzynarodowej do zaprzestania destrukcyjnych działań.
foto EPA
09:00
