Cud wyborczy w województwie zachodniopomorskim. Zwykle politycy obiecują cuda, byle tylko na nich zagłosować. Jednak w Bieczynie najpierw wydarzył się cud, by ludzie znów poszli do urn. Gminne władze wyremontowały nieco ponad 2,5 kilometra drogi. Jej stan, był powodem bojkotowania przez mieszkańców kolejnych wyborów.

O małej wsi głośno zrobiło się przed ubiegłorocznymi wyborami do europarlamentu, kiedy to cała wieś solidarnie nie poszła do urn. Mieszkańcy powiedzieli, że nie będą głosować w żadnych wyborach, dopóki władze nie naprawią jedynej drogi do wsi. Jazdy po niej odmawiało nawet pogotowie. Konsekwentnie zignorowali także obie tury tegorocznych wyborów prezydenckich. Szykowali się do bojkotu jesiennych wyborów samorządowych. Jednak niespodziewanie we wsi pojawiły się wywrotka, maszyna do wylewania asfaltu i walec.

- To było jak szok jakiś - mówi Ewa Kapołka, sołtys Bieczyna - XXI wiek mamy, a ludzie się cieszyli jak dzieci z asfaltu we wsi. Patrzyli jak leją ten asfalt, poczekali aż trochę przestygnie i zaraz zaczęli spacerować. A dzieci, co wcześniej na rowerkach nie mogły się uczyć jeździć, bo na tych kamieniach nie szło, miały taką radochę że szkoda mówić.

Maszyn drogowych we wsi mieszkańcy nie widzieli jak długo sięgają pamięcią. A sięgają daleko. Do połowy ubiegłego wieku.

- Co najwyżej smołą z kamykami zalepiali co większe dziury. Ale żeby asfalt lali i walcem jeździli, to nigdy. Tu były takie dziury, że niejedna miska olejowa w samochodzie był potrzaskana - kiwają głowami panowie przesiadujący przed sklepem.

- W sobotę 21 sierpnia szykujemy takie nasze otwarcie drogi - mówi sołtys. - Zwykle przecinanie wstęgi i wielka pompę robią sobie władze, ale to myśmy te drogę wywalczyli. My ją sobie otworzymy. Zapraszamy na 14 wszystkich, co nas wspierali - dodał.