Wojewoda świętokrzyska wycofała się ze swojego kontrowersyjnego pomysłu. Na początku roku urzędnicy z Kielc stwierdzili, że powodzianie dostali więcej pieniędzy, niż powinni. Dlatego chcieli im tę "nadwyżkę" - 866 tysięcy złotych - odebrać. Nawet przy pomocy komorników.

Przedsiębiorcy, którym Wisła w 2010 roku zalała firmy, mieli oddać część przyznanej im pomocy. Taką decyzję podjęła w kwietniu wojewoda świętokrzyska, bo uznała, że dostali za dużo pieniędzy. Dlatego zarządziła ponowną wycenę poniesionych strat. Wynajęto specjalną firmę, która - półtora roku po powodzi -  podliczyła, że 75 przedsiębiorców ma oddać w sumie blisko 870 tysięcy złotych. Na szczęście wojewoda świętokrzyska zdecydowała, że powodzianie żadnych pieniędzy oddawać nie muszą. Warto jednak odnotować, że na kontroli aż 287 tysięcy złotych stracili podatnicy, bo właśnie tyle kosztowała ponowna wycena. 

Kontrola nie była konieczna

Zdaniem poszkodowanych przedsiębiorców, ponowna kontrola wcale nie była konieczna. W rozmowie z reporterem RMF FM mówią, że wszczęcie jej było ze strony wojewody czystą złośliwością. Wojewoda wszczęła procedurę bezmyślnie albo złośliwie, chcąc zemścić się za pozew zbiorowy, do którego przystąpiliśmy - twierdzi jeden z poszkodowanych. Agata Wojda, rzeczniczka wojewody, odrzuca jednak ich zarzuty. Według niej, były wszelkie podstawy prawne, by rozpocząć kontrole. Problem w tym, że żaden inny wojewoda podobnych kroków nie podjął, a takie instytucje jak UOKiK miały w tej sprawie inne zdanie.