To bestia, nie człowiek - tak o osobie, która powiesiła za cztery łapy psa na drzewie niedaleko Dobrego Miasta mówią pracownicy schroniska dla zwierząt w Tomarynach w Warmińsko-Mazurskiem. Sprawą zajmuje się już policja.

Czym Ci zawiniłem człowieku, że zaprowadziłeś mnie nad rzekę? Co tak strasznego uczyniłem, że związałeś mi łapy i powiesiłeś? Walczyłem ze szurami, zdarłem skórę na łapach, mam nadwyrężone stawy, dziury w ciele... wyłem, aż ktoś usłyszał... za co? - taki opis pracownicy Schroniska dla Zwierząt w Tomarynach umieścili na portalu społecznościowym pod zdjęciem psa znalezionego kilka dni temu. Niedaleko Dobrego Miasta, nad rzeką, pies przywiązany był czterema łapami do drzewa. Wisiał tak kilka dni. Bestialskim aktem przemocy zajmuje się już policja, a pies dochodzi do siebie w Tomarynach.

Trzeba wziąć pod uwagę, że pies walczył na drzewie przez kilka dni i jest bardzo wyczerpany przede wszystkim. Je jednak normalnie, zaczyna merdać ogonem na widok człowieka. Ma ładną sierść i widać, że kiedyś był dobrze traktowany - powiedziała naszemu reporterowi Izabela Rutkowska ze schroniska w Tomarynach.

Schronisko wyznaczyło nagrodę pieniężną za informację, która pozwoli dotrzeć do osoby, która powiesiła psa na drzewie. Do puli dorzucają się też internauci. Jeżeli rozpoznajecie tego psa, powiadomcie policję.

(mal)