56-letni pacjent powiesił się w swojej sali na oddziale szpitala w Limanowej. Mężczyźnie groziła amputacja obu stóp, które miał odmrożone. Personel szpitala wiedział, że pacjent był leczony psychiatrycznie, jednak nic nie wskazywało na to, że może targnąć się na swoje życie. Prokuratura w Limanowej wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Mężczyznę do szpitala przywiozła karetka pogotowia. Miał bardzo poważnie odmrożone obie stopy. Jedynym ratunkiem dla niego była ich amputacja. Został o tym poinformowany i lekarze przygotowywali go do operacji.

Niestety, nie doczekał jej. Po kilku dniach pobytu na oddziale chirurgicznym owinął sobie kabel od dzwonka alarmowego wokół szyi i udusił się, leżąc na własnym łóżku. Reanimacja nie przyniosła efektu. Pacjent zmarł.

Lekarze wiedzieli, że był już wcześniej leczony psychiatrycznie, dlatego po przyjęciu go do szpitala, poprosili o konsultację psychiatrę. Jednak nic nie zapowiadało, że ten mężczyzna może targnąć się na swoje życie - mówi dyrektor medyczny limanowskiego szpitala Ryszard Dominik.

Prokuratura rejonowa w Limanowej wszczęła już śledztwo w sprawie tej śmierci. Prokuratorzy zabezpieczyli ślady na miejscu tragedii, a także zarządzili przeprowadzenie sekcji zwłok zmarłego, by ponad wszelką wątpliwość ustalić przyczynę jego śmierci. Prokuratura będzie też sprawdzać, czy personel szpitala w Limanowej dochował wszelkiej staranności mającej na celu zapobieżenie targnięciu się na życie przez tego pacjenta w sytuacji, kiedy posiadał on wiadomość, że ta osoba była leczona psychiatrycznie - mówi prokurator rejonowa w Limanowej Janina Tomasik.

Na razie prokuratura nie przedstawiła nikomu zarzutów, a postępowanie prowadzone jest "w sprawie", a nie przeciw komukolwiek. Oznacza to, że najpierw śledczy muszą ustalić, czy ktokolwiek popełnił przestępstwo czy też dopuścił się jakiś zaniedbań.