Inwestorzy liczą zyski i straty po dramatycznym tygodniu na warszawskiej giełdzie. A zaczął się od największych spadków w czasie półtorarocznej bessy. Później pojawiły się jednak powody do radości, bo warszawski parkiet zaczął odrabiać straty.

Po olbrzymich spadkach w poniedziałek i we wtorek, gdy indeksy leciały na łeb, na szyję o nawet 4-5 procent, zaczęły się wzrosty – w piątek już o 3 procent. Teoria rynku mówi, że skrajny pesymizm zwiastuje szybką zmianę trendu. Oznacza to, że kiedy inwestorzy przestają już wierzyć w cokolwiek, indeksy powinny wkrótce zacząć się piąć w górę.

Zdaniem części analityków, jesteśmy właśnie w takim momencie. O słuszności teorii trudno wyrokować, ale jedno jest pewne: inwestorzy mają lepsze nastroje. Pojawia się więc nadzieja, że sytuacja poprawi się na dłużej.