Tragiczny, piątkowy pożar zabrał im 8-miesięczną córeczkę i dach nad głową. Teraz licząca dwanaście osób rodzina ze Świdnicy na Dolnym Śląsku czeka na wsparcie. Od poniedziałku można wpłacać pieniądze na specjalne konto. Pogorzelców można też wesprzeć konkretnymi rzeczami.

Teraz najbardziej potrzebne są ubrania. Dziewięcioro dzieci w wieku od dwóch do szesnastu lat wszystko straciły w pożarze. Potrzebny jest też wózek dla dwulatka. Brakuje butów nr 23, 32 i 34, czapek i rękawiczek dziecięcych, nieużywanej bielizny dla dzieci w wieku 2, 4, 5, 6 lat (chłopcy) oraz 8, 10, 12 lat (dziewczynki) i 14, 16 lat (chłopcy).

Potrzebne będą również rzeczy do szkoły, oraz sprzęt, dzięki któremu będzie można urządzić na nowo mieszkanie: od łóżek, krzeseł po talerze, czy szklanki. Rzeczy dla pogorzelców można przynosić na portiernię Domu Wycieczkowego OSiR przy ulicy Śląskiej w Świdnicy. Można też przesłać na adres: Dom Wycieczkowy OSiR, ul. Śląska 35, 58-100 Świdnica, tel. (74)85 22 536.

Pomoc można także dostarczyć do punktu informacyjnego Leroy Merlin przy ulicy Strzegomskiej w Świdnicy. Specjalne subkonto dla pogorzelców utworzyła również świdnicka Fundacja SKSK. Pieniądze można wpłacać na konto o numerze: 53-2130-0004-2001-0338-2389-0001 (Fundacja "SK-SK", ulica Żeromskiego 28/2, 58-100 Świdnica) z dopiskiem "Dla rodziny poszkodowanej w pożarze"

"Chcę podziękować całemu światu"


Matka dzieci, pani Małgorzata, dziękuje każdemu za wszystkie - nawet najmniejsze - gesty wsparcia i pomocy. Chciałam podziękować całemu światu. Wszystkim dobrym ludziom - mówi. Jednocześnie podkreśla: najważniejsze, żeby ludzie nie myśleli, że my jesteśmy rodziną patologiczną. Tak nie było. Nie wstydzę się tego, że miałam 10 dzieci. Starałam się jak mogłam, dzieci były zawsze nakarmione, nie były głodne.

Jak tłumaczy, nie wie, jak wybuchł pożar. Tam był jeden wielki huk, dym - czarny dym, sadza. Prawdopodobnie sadza z komina się zapaliła. Wielki szum był w środku. Nie było ognia, był tylko dym. Jak mogłam, tak ratowałam dzieci - dodaje.

Psychologowie: Najtrudniej będzie teraz najmłodszy dzieciom


Jednocześnie podkreśla, że jest bardzo wiele sposobów na to, by pomóc rodzinie właśnie w sferze niematerialnej. Myślę, że bardzo ważne jest to, żeby rodzina mogła jak najszybciej wrócić w środowisko. Czyli, żeby środowisko pomogło jej przejść do normalności z przeżywanie tego wydarzenia o wielkiej, emocjonalnej wadze - wyjaśnia Klimkiewicz.



Justyna Satora