Po ponad ośmiu godzinach odnalazł się żołnierz poszukiwany od niedzielnego rana w Mińsku Mazowieckim. Podoficer z 8-letnim stażem zniknął z jednostki Żandarmerii Wojskowej, zabierając ze sobą broń. Mężczyzna sam zgłosił się do rodzimej placówki.

Odnaleziony kapral miał przy sobie broń. Pistolet został zabezpieczony. Żołnierz został przesłuchany przez prokuratora wojskowego. Za wyniesienie broni z jednostki mężczyźnie grozi od roku do nawet 10 lat więzienia. Wszystko zależy od tego, jaką kwalifikację czynu przyjmie wojskowy prokurator. Może uznać, że kapral jedynie nieostrożnie obchodził się z bronią. Żandarm może też usłyszeć najsurowszy zarzut - nielegalnego samowolnego zaboru broni. Kodeks przewiduje za to karę nawet 10 lat więzienia. W grę wchodzi też zarzut dezercji.

Najważniejsze natomiast, że żołnierz nie posłużył się pistoletem poza jednostką. W rozmowie z reporterem RMF FM potwierdził to rzecznik żandarmerii pułkownik Marcin Wiącek. Nie stwierdziliśmy, żeby broń była w jakikolwiek sposób używana - podkreślił.

Na razie nie wiadomo, dlaczego po godz. 8 rano podoficer pobrał broń z magazynu, a potem zamiast pójść na odprawę opuścił jednostkę. Prokuratura nie ujawnia też na razie, gdzie mężczyzna był przez ponad osiem godzin.

Szukano go przez kilka godzin

Poszukiwania żandarma trwały od niedzielnego rana. Kapral przyszedł do jednostki w Mińsku Mazowieckim, pobrał broń i miał się stawić z nią na odprawie. Jednak tam się nie pojawił. Widziano jak opuszcza teren żandarmerii.

Żandarmeria Wojskowa wszczęła poszukiwania. Od razu zakładano, że mężczyzna opuścił Mińsk Mazowiecki z bronią w ręku. Żołnierze szukali pistoletu także na terenie samej jednostki. Mieli nadzieję, że podoficer ją porzucił.

W jednostce w Mińsku Mazowieckim stacjonuje oddział specjalny Żandarmerii Wojskowej. Jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, żołnierz, o którym mowa, to kapral z 8-letnim stażem w armii.