Jerzy Ernst, operator kamery TVP, postrzelony 7 maja w Iraku, jest już w Polsce. Na wojskowym lotnisku Okęcie w Warszawie powitała go m.in. rodzina, przyjaciele i koledzy z pracy.

7 maja na drodze z Bagdadu do Obozu Babilon nieznani sprawcy ostrzelali samochód z ekipą TVP. Zginęli wówczas dziennikarz Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Waldemar Milewicz i montażysta Mounir Bouamrane.

Tuż po przylocie Ernst powiedział dziennikarzom, że czuje się już dobrze. Najgorsze były chwile, kiedy leżałem w szpitalu pod Bagdadem. Jedni z niego wychodzili, innych przyjmowano, i tych, których przyjęto, znów wypuszczano, a ja wciąż tam leżałem.

Operator wrócił do Polski w tydzień po zamachu; chciał od razu jechać do domu, ale najpierw musi kilka dni spędzić w szpitalu. Ernst został postrzelony w prawą rękę, którą obecnie ma unieruchomioną. Powiedział, że mimo iż ma strzaskaną kość i uszkodzone dwa nerwy, ma jednak nadzieję, że odzyska pełną

sprawność ręki i niebawem powróci do pracy.

Takiego zdania byli też lekarze, którzy opiekowali się operatorem w amerykańskim szpitalu w Bagdadzie, gdzie przeszedł operację.