Posłowie są zadłużeni w Sejmie na 4 mln zł - na taką sumę zaciągnęli kredyty w Sejmowej kasie – dowiedział się reporter RMF FM, Mariusz Piekarski. Na liście dłużników jest prawie połowa parlamentarzystów. W rankingu najbardziej zadłużonych klubów przoduje Samoobrona.

Na sejmowej liście kredytowej są 222 nazwiska. Z każdej partii, choć prym wiodą posłowie Samoobrony. Kredyt ma większość parlamentarzystów z tego klubu.

Posłowie zgodnie deklarują, że nie będą mieli problemów ze spłatą długów, choć dla wielu nagłe sięgnięcie do kieszeni po 10 czy 20 tys. zł. może być bolesne. Np. Katarzyna Piekarska z SLD ma do spłacenia jeszcze 8 tys. Jednak największy problem będą mieli posłowie, którzy nie znajdą się w nowym sejmie i nie będą mogli znaleźć innej pracy. W ostateczności, jeśli poseł nie spłaci kredytu, nie dostanie po prostu odprawy.

Warunki otrzymania pożyczki są bardzo przystępne. Posłowie mogą zaciągnąć ją na budowę domu lub zakup mieszkania. Dostępna kwota to 20 tys. zł. Oprocentowanie wynosi zaledwie 4% rocznie.

To szybki i tani kredyt, bez bankowych formalności. Trzeba mieć oczywiście dwóch żyrantów, ale to sejmowych kolegów – mówi Joanna Senyszyn z SLD. Poseł Arkady Fiedler z PO twierdzi, że posłom tani kredyt, lepszy niż w banku, się należy i że poseł nie jest aż tak głupi, żeby z takiej okazji nie skorzystać.

Co ciekawe, także posłowie, którzy mają już gdzie mieszkać, zaciągają preferencyjne kredyty. Na przykład Renata Beger ma 2 domy, jeden o powierzchni 600 m kw. i drugi 220 m kw.

Niektórym posłom nie starcza 20 tys. zł, dobierają więc z kasy Sejmu po 15 tys.zł na inne cele mieszkaniowe. Nie wiadomo, co kryje się pod tymi wydatkami. Może chodzi o urządzenie siłowni, może o zakup własnej sauny.