Jestem bardzo zadowolony, najtrudniejszy etap mamy za sobą - tak premier Donald Tusk skomentował decyzję Sejmu, który uchwalił przedłożoną przez rząd ustawę w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Za ustawą głosowało 384 posłów, przeciw było 56, a 12 wstrzymało się od głosu.

Zobacz również:

Zdaniem Tuska, głosowanie w Sejmie, to dobra zapowiedź na środę, kiedy w Senacie odbędzie się głosowanie nad ustawą ratyfikującą. Moją radość chowam jeszcze trochę, bo w środę w Senacie też nas czeka poważna debata - przyznał.

Zaznaczył, że jeśli będzie tak potrzeba, będzie starał się przekonać wątpiących senatorów do sensu ratyfikowania traktatu. W izbie wyższej polskiego parlamentu jest bowiem większe i bardziej zwarte grono przeciwników traktatu.

Tusk podkreślił, że nie wyobraża sobie, aby prezydent, jeśli Senat pójdzie w ślady Sejmu, nie ratyfikował traktatu najszybciej jak to możliwe. Zaznaczył, że Lecha Kaczyńskiego wiążą tutaj konstytucyjne terminy.

Mam nadzieję, że wszyscy czujemy wspólną satysfakcję - stwierdził z kolei marszałek Sejmu. Bronisław Komorowski podpisał się tuż po głosowaniu pod ustawą o ratyfikacji.

Miało być tak, jak było - tak wyniki głosowania skomentował Jarosław Kaczyński. Prezes PiS chwalił też wystąpienie premiera Tuska. Dzisiejszy język Donalda Tuska bardzo mi odpowiadał, czy to jest zapowiedź w ogóle zmiany języka politycznego przez PO, bo tam był problem, a nie w nas, tego nie wiem - stwierdził. Ale zawsze trzeba być optymistą - zaznaczył.

Prezydent w wywiadzie dla TVP ocenił, że posłowie PiS, którzy zagłosowali przeciwko ustawie ratyfikacyjnej, popełnili błąd. Jak mówił Lech Kaczyński, Polska w swoim położeniu geograficznym przy poziomie rozwoju gospodarczego, swojej historii, nie może być poza Unią Europejską.

Przed głosowaniem w sprawie ustawy posłowie przyjęli uchwałę dotyczącą ratyfikacji traktatu. Zgodnie z nią, ewentualne odstąpienie od protokołu brytyjskiego do Karty Praw Podstawowych oraz od kompromisu z Joaniny wymagałoby ustawy popartej zarówno w Sejmie, jak i w Senacie większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz senatorów lub zgody wyrażonej w referendum.

Prezydent i premier: Ratyfikacja to dobry wybór

Przyjęcie traktatu będzie dobrą wiadomością dla Polski i dobrą wiadomością dla Europy - powiedział przed głosowaniem Lech Kaczyński. Prezydent przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że swój podpis pod traktatem z Lizbony złoży dopiero wtedy, gdy powstanie ustawa gwarantująca obronę polskich interesów w Unii Europejskiej.

Jej powstanie zapowiedział w Sejmie Donald Tusk. Premier podczas swojego wystąpienia podziękował także prezydentowi za doprowadzenie do porozumienia w sprawie Traktatu Lizbońskiego. Chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy z jak najlepszą wolą - różniąc się ze mną, z moim rządem, z moją formacją poglądami - przystąpili jednak do pracy nad tym, aby to nasze wspólne narodowe dzieło, zostało zwieńczone kolejnym dobrym finałem - powiedział.

Po przemówieniach Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego głosowanie było tylko formalnością. Obaj panowie przez wszystkie przypadki odmieniali słowa „kompromis” i „zgoda”. Chwalili Traktat Lizboński i dowodzili, że to maksimum tego, co Polska mogła dostać.

Słowa prezydenta do posłów Prawa i Sprawiedliwości poskutkowały. PiS w ostatniej chwili wycofał swoje poprawki i już bez zgrzytów w jednym głosowaniu traktat przeszedł.