Niecodzienny pościg za skradzionym autem pod Pszczyną w Śląskiem. Kierowca, któremu skradziono samochód, popisał się prawdziwie kaskaderskimi umiejętnościami. Ale dopiął swego i złapał złodzieja.

Historia zaczęła się na stacji benzynowej w Pawłowicach. Jeden z kierowców zobaczył, że jego auto nagle odjeżdża sprzed dystrybutora. Mężczyzna ruszył w pogoń. Przez jakiś czas biegł za samochodem, po czym zatrzymał inne auto. Razem z przypadkowym kierowcą ruszył w pogoń. 

Niedaleko Jastrzębia mężczyźni dogonili ścigany samochód i zajechali mu drogę. Złodziej się zatrzymał. Właściciel auta rzucił się na maskę swojego auta, ale złodziej nie dał za wygraną i próbował go przejechać. Mężczyzna odskoczył, ale... nie odpuścił i chwycił się zamocowanych na dachu relingów. W tym czasie złodziej rozpędził samochód. Właściciel auta cały czas trzymał się dachowych relingów. Wreszcie udało mu się otworzyć tylną klapę - ciągle pędzącego - samochodu. Tak dostał się do środka. Reszta, po tym co przeszedł, była formalnością, bo wystarczyło tylko zaciągnąć ręczny hamulec i wyciągnąć kluczyki, a na koniec - po krótkiej szamotaninie - obezwładnić jeszcze złodzieja. Ten został w chwilę potem przekazany policji.

(mal)