Trzy lata więzienia grożą 21-latce z Gdyni, która porzuciła kilkutygodniową córeczkę na klatce schodowej bloku przy ul. Unruga. Właśnie taki zarzut – porzucenia dziecka – postawili jej policjanci. Urodzona pod koniec października dziewczynka i dwoje starszych dzieci 21-latki są teraz pod opieką pracowników gdyńskiego MOPS-u.

Kobieta jest podejrzana jedynie o porzucenie dziecka, bo - jak tłumaczą policjanci - nie było podstaw do postawienia jej zarzutu narażenia maleństwa na utratę zdrowia lub życia. Oczywiście badaliśmy taką kwestię. Natomiast samo zachowanie kobiety, które polegało na umieszczeniu dziecka w zamkniętym budynku, w ciepłym, ogrzewanym pomieszczeniu, ubranie go adekwatnie do pogody, wskazuje na to, że nie mieliśmy do czynienia wprost z narażeniem dziecka na niebezpieczeństwo - mówi Michał Rusak, rzecznik prasowy gdyńskiej policji.

Policjanci nie chcą zdradzić, dlaczego 21-latka porzuciła niemowlę. Obecnie kobieta przebywa w szpitalu. Jak tłumaczą funkcjonariusze, trafiła pod opiekę lekarzy z powodu stresu i pogorszenia zdrowia związanymi z zamieszaniem wokół jej dziecka.

21-latka, oprócz kilkutygodniowego niemowlęcia, miała też dwoje starszych dzieci. Wszystkie znajdują się w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Zarówna dziewczynka, która została znaleziona, jak i jej rodzeństwo, są pod opieką pracowników socjalnych. W kwestii ich dalszego losu musi wypowiedzieć się sąd rodzinny - mówi Rusak. Sąd będzie mógł odebrać lub ograniczyć 21-latce prawa rodzicielskie.

Dziecko było zadbane, lekarze nie stwierdzili śladów bicia

Kobieta pozostawiła wózek z niemowlęciem przy wejściu do piwnic na klatce schodowej bloku przy ul. Unruga na gdyńskim Obłużu. Mieszkańcy zawiadomili policję, bo nikt z sąsiadów nie ma dziecka w tym wieku.

Dziewczynka została przewieziona do szpitala, gdzie przebadali ją lekarze. Jej stan określili jako bardzo dobry, nie stwierdzili jakichkolwiek śladów pobicia czy znęcania się. Niemowlę było zadbane.

Następnego dnia matkę dziecka odnaleźli pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni. Od rana odwiedzali wszystkie rodziny, w których powinny się wychowywać kilkumiesięczne dziewczynki. W jednym z domów zastali matkę, która nie potrafiła wytłumaczyć, gdzie jest jej dziecko.