Nie udało się znaleźć ukrytego pomieszczenia w fundamencie bunkra w Mamerkach na Mazurach. To tam - według relacji świadków - może znajdować się słynna Bursztynowa Komnata. Mimo dotychczasowych niepowodzeń poszukiwacze się nie poddają.

Georadar zawiódł tym razem po raz drugi, ale myślę, że są bardziej skomplikowane metody, które doprowadzą nas do rozwiązania tej zagadki, ale to wymaga czasu i na pewno nie dowiemy się tego w tym lecie - powiedział opiekun bunkrów w Mamerkach, Bartłomiej Plebańczyk.

Nie poddajemy się.To jest bardzo ciekawa zagadka związana z Mamerkami od tylu lat. Lokalni świadkowie, które słyszały o tej historii zawsze wskazują tylko i wyłącznie na ten bunkier i na te skrzynie deponowane w tym bunkrze w Mamerkach - dodał. 

Pierwsze odwierty w poszukiwaniu Bursztynowej Komnaty wykonano w połowie czerwca tego roku. Trzykrotnie specjalistyczna firma wwierciła się w fundament betonowego bunkra na głębokość ponad trzech metrów. Niczego jednak tam nie znaleziono. Dwie niezależne firmy powtórzyły badania georadarem, które potwierdziły, że pod grubą warstwą betonu jest pustka. 

Co się stanie, jeżeli obraz z kamery potwierdziłby, że w środku ukrytego w fundamencie bunkra pomieszczenia coś jest? Wtedy zacznie się już bardzo poważna sprawa, bo będziemy mieli świadomość, że znajduje się tutaj skarb i osoby niepowołane na pewno będą chciały go wydobyć przed konserwatorem zabytków. Trzeba będzie przed drugim etapem dozorować to miejsce - mówił Plebańczyk. Drugi etap polegałby na wywierceniu otworu o średnicy czterdziestu centymetrów, tak aby człowiek asekurowany linami mógł tam zejść.

Skąd przypuszczenia, że tam może być coś cennego? Saperzy, którzy pracowali tutaj w latach 50., przywieźli ze sobą świadka, który widział, że Niemcy ukrywają jakiś transport wojskowy. Świadek był wiarygodny, ponieważ pochodził z Mazur, tutaj służył, a po 1945 roku nie uciekł, tylko powiadomił polskie służby. Ryzykował wiele, gdyby był to żart. Spotkaliśmy się z dowódcą saperów, który potwierdził, że ten świadek był. Ponadto, z pobliskiego więzienia w Barczewie w latach 60. przywieziono Erika Kocha, który jako ostatni widział bursztynową komnatę - mówi Plebańczyk.

Kompleks bunkrów w Mamerkach "Miasto Brygidy" niemal każdego tygodnia przyciąga poszukiwaczy skarbów, którym udaje się znaleźć butelki, talerze, fragmenty wyposażenia wnętrz, nieśmiertelniki.

(abs)