Dwa lata po usunięciu Slobodana Miloszevicia pogłębia się kryzys polityczny w Serbii. Apatia obywateli i kłótnie polityków doprowadziły do unieważnienia drugiej tury wyborów prezydenckich. Zabrakło około 5 procent, by przekroczyć 50-procentowy próg wyborczy.

Zdaniem zachodnich ekspertów fiasko wyborcze rysuje niewesołe perspektywy dla Serbii. Minie kilka miesięcy zanim uda się przeprowadzić nowe głosowanie, a przez ten czas planowane i pożądane reformy staną w miejscu.

O nastroje w społeczeństwie serbskim zapytaliśmy Biserkę Rajcic, tłumaczkę literatury z Belgradu, niegdyś związaną z przeciwnikami Slobodana Miloszevicia. Posłuchaj:

Z punktu widzenia społeczności międzynarodowej najgorsze jest to, że wielkim zwycięzcą tych nieważnych wyborów jest nie obecny prezydent Jugosławii Vojislav Kosztunica, który zebrał wczoraj 66 procent głosów, ale lider skrajnych nacjonalistów Vojislav Szeszelij. To polityk popierany przez sądzonego w Hadze Slobodana Miloszevicia. Szeszelij otwarcie agitował do zbojkotowania wczorajszego głosowania.

12:30