Inspekcja Transportu Drogowego zatrzymała dowody rejestracyjne wszystkich skontrolowanych autobusów podmiejskich kursujących z podwarszawskich miejscowości do stolicy - poinformował rzecznik Inspekcji Alvin Gajadhur. Pojazdy miały np. popękane tarcze hamulcowe.

Rzecznik zwrócił uwagę, że w porównaniu z kontrolami przeprowadzonymi w innych miastach, stołeczna kontrola wypadła najgorzej. Przez dwa dni sprawdzono 27 podmiejskich autobusów należących do prywatnych przewoźników i we wszystkich przypadkach zabrano dowody rejestracyjne. W 17 przypadkach zakazano dalszej jazdy z powodu fatalnego stanu technicznego pojazdów - dodał.

Gajadhur poinformował, że dowody były zatrzymywane m.in. za niesprawny układ hamulcowy, luzy w układzie kierowniczym, niesprawny układ wydechowy, zbyt zużyty bieżnik opon, niesprawne oświetlenie. Zdarzały się jednak przypadki bezpośrednio zagrażające życiu i zdrowiu pasażerów, jak np. popękane tarcze lub przewody hamulcowe.

Rzecznik powiedział, że podczas jednej z kontroli kierowca pojazdu, zbadanego w stacji diagnostycznej dzień wcześniej, "przypomniał sobie o niesprawnym rozruszniku". W takich przypadkach powiadamiamy organy ścigania, jak i starostów powiatowych, którzy są odpowiedzialni za nadzór nad stacjami diagnostycznymi - wyjaśnił. Dodał, że autobusy, aby móc przewozić pasażerów, muszą być badane raz na pół roku.

(abs)