Kraków - to punkt kończący pierwszy ważny etap wędrówki Mateusza Waligóry, która rozpoczęła się na styku granic Polski, Czech i Słowacji, a swój finał będzie miała nad Bałtykiem. Podróżnik idzie wzdłuż Wisły i zbiera wskazówki, które mają pomóc w wytyczeniu najdłuższego długodystansowego szlaku pieszego z południa na północ Polski. Pokonał już ponad 200 kilometrów, a ostatnią noc spędził w pobliżu Opactwa Benedyktynów w Tyńcu. "To dla mnie miłe zaskoczenie, że wiele osób rozpoznaje mnie na drodze. Myślę, że przyczepka, którą za sobą ciągnę, jest takim elementem przyciągającym wzrok. Wiele osób kojarzy, że idę wzdłuż Wisły i chcę dojść do Bałtyku. Życzą mi dobrej drogi" - opowiada Waligóra w rozmowie z RMF FM.

Za podróżnikiem już ponad tydzień wędrówki. Udało mi się już przejść ponad 200 kilometrów od wyruszenia z trójstyku granic Polski, Czech i Słowacji. Wyruszając na ten szlak, ja nigdy nie myślałem o tym, że dojdę do Bałtyku. Tak jak na każdej wyprawie - czy przez duże pustynie, czy najdłuższe góry na świecie - myślę o kolejnym etapie i takim etapem dla mnie jest na tej mojej drodze Kraków. We wtorek biwakowałem po drugiej stronie rzeki od Opactwa Benedyktynów w Tyńcu. Tych 200 kilometrów to jeszcze jest ten pierwszy etap wyprawy, kiedy ciało adaptuje się do wysiłku, kiedy wszystko boli, na stopach pojawiają się pęcherze niezależnie od tego czy nosimy wygodne, czy niewygodne buty. Ja mam najlepsze buty na świecie, najlepsze skarpety, a i tak zawsze, na każdej wyprawie mam pęcherze. To jest ten punkt przejścia i poradzenia sobie z tym bólem, wszystkimi rozterkami, które są też w głowie, do kolejnego etapu, kiedy na wyprawie łapiemy rytm i to jest ten mój ulubiony etap. Nie mogę doczekać się, kiedy się rozpocznie. Mam nadzieję, że tuż po minięciu Krakowa - relacjonuje Waligóra.

Jak wygląda ten początkowy odcinek najdłuższej polskiej rzeki? Odcinek górnej Wisły początkowo prowadzi z Beskidu Śląskiego. To jest taki klasyczny górski, fantastyczny trekking. Ja byłem po raz pierwszy w życiu w Beskidzie Śląskim i jestem tym miejscem naprawdę zauroczony i już wiem, że będę chciał wracać nie raz. Nie tylko ze względu na same źródła Wisły, ale też na piękno tego miejsca, na widoki, które roztaczają się z Baraniej Góry. Muszę przyznać, że pogoda mi dopisała i byłem w stanie dostrzec zarówno Beskid Żywiecki, jak i Tatry na horyzoncie. To było naprawdę fantastyczne. Potem w kolejnych miejscowościach największą uwagę zwróciłem na fakt, że Wisła jest tam dosyć mocno uregulowana. Posiada kilka kaskad i dopiero po minięciu kilku dopływów - zarówno ze wschodu, jak i z zachodniej strony - ta rzeka zwalnia, zaczyna meandrować, jej koryto robi się też szersze. W okolicach Tyńca to jest dokładnie taka Wisła z moich wyobrażeń - trochę leniwa, szeroka rzeka, która płynie przez jedne z najważniejszych miejsc w kraju, a muszę przyznać, że opactwo robi na mnie naprawdę duże wrażenie - mówi podróżnik.

Jak dodaje, coraz więcej osób rozpoznaje go na trasie. Kiedy już mamy okazję do spotkań, to oczywiście albo po prostu mówimy sobie "dzień dobry" albo zamienimy kilka słów. Ze względu na to, że ten pierwszy odcinek w dużej mierze pokrywa się z Wiślaną Trasą Rowerową, to mam okazję spotykać wielu rowerzystów i sam jako osoba, która wiele tysięcy kilometrów zjeździła na rowerze, szczególnie cenię sobie te spotkania, bo tematu do rozmów mamy naprawdę bez liku - wyjaśnia Waligóra. Jest dla mnie miłym zaskoczeniem, że wiele osób rozpoznaje mnie na drodze. Myślę, że przyczepka, którą za sobą ciągnę, jest takim elementem przyciągającym wzrok i często o tę przyczepkę właśnie pytają mnie spotykane osoby. Wiele osób też kojarzy, że idę wzdłuż Wisły i chcę dojść do Bałtyku. Życzą mi dobrej drogi i są to zarówno spotkani gdzieś na przystanku, na którym sobie często odpoczywam, bo jest to wygodne, mieszkańcy wiosek albo też osoby pracujące w swoich ogródkach, rowerzyści, wędkarze czy osoby dbające o konserwację wałów nad Wisłą - dodaje.

Środa to dzień jego dojścia do Krakowa. Dziękuję wszystkim mieszkańcom miasta za zaproszenia na nocleg, na spotkanie, na kawę. Ja oczywiście ze wszystkich tych zaproszeń chciałbym skorzystać, ale wierzę, że nawet osoby zapraszające zdają sobie sprawę z tego, że jest to po prostu niemożliwe. Chciałbym w Krakowie czwartek poświęcić na odpoczynek, by nieco zregenerować stopy i zebrać siły na kolejny etap marszu, a jednocześnie nacieszyć się jednym z najpiękniejszych miast w Polsce. W piątek czeka mnie wyjście z Krakowa w stronę Niepołomic i tam też prawdopodobnie spotkam się z mieszkańcami, którzy chcieli mi opowiedzieć nieco o historii tego miejsca, o setnym kilometrze Wisły. Już nie mogę się doczekać tego spotkania - zaznacza Waligóra.

Teraz idzie przez całą Polskę, ale w ostatnich latach specjalizował się w wyczynowych wyprawach w najbardziej odludne miejsca planety. Na koncie ma rowerowy trawers najdłuższego pasma górskiego świata - Andów, samotny rowerowy przejazd najtrudniejszą drogą wytyczoną na Ziemi - Canning Stock Route w Australii Zachodniej, samotny pieszy trawers największej solnej pustyni świata - Salar de Uyuni w Boliwii oraz pierwsze samotne przejście mongolskiej części pustyni Gobi.

Opracowanie: