Ponad 100 tysięcy osób bawiło się wspólnie z zespołem Duran Duran na warszawskim Służewcu. Był to pierwszy w ponad 25-letniej historii grupy występ w Polsce. Po koncercie odbył się wielki pokaz sztucznych ogni.

Byli ukochanym zespołem księżnej Diany. Sprzedawali miliony płyt. Swoją nazwę wzięli od postaci szalonego naukowca z filmu „Barbarella”. Kłócili się, godzili, teraz znów nagrywają razem. W przerwie prac nad nową płyta przyjechali do Polski.

Myślę, że faceci po 40 dużo lepiej się zachowują niż 20-latkowie. Oczywiście moglibyśmy uprawiać seks na scenie, ale to zależy od publiczność. Jeśli ona by to akceptowała, dostarczylibyśmy jej takiej rozrywki - powiedział specjalnie dla RMF Simon LeBon.

Było ponad 120 urządzeń. Dźwięk specjalnie ściągnęliśmy dokładnie taki sam, na jakim grała Madonna w Moskiwie, czyli system Vdosh’a - opowiada Leszek Iwaniuk ze Sceny FM, która przygotowała koncert.

Warszawski koncert Duran Duran obserwowali dziennikarze RMF FM - Marta Grzywacz i Piotr Jaworski. Posłuchaj ich specjalnej relacji dla "Faktów":