Pomyłka antyterrorystów z Poznania. Sforsowali bramę i wyciągnęli z domu niewinnych ludzi. Do zdarzenia doszło w Sitnie pod Szczecinkiem.

Pomyłka antyterrorystów z Poznania. Sforsowali bramę i wyciągnęli z domu niewinnych ludzi. Do zdarzenia doszło w Sitnie pod Szczecinkiem.
Zdj. ilustracyjne / Grzegorz Momot /PAP

Policjanci działali na prośbę prokuratury w Złotowie, która prowadzi sprawę kradzieży specjalistycznych maszyn budowalnych. Poszkodowany w tej sprawie mężczyzna zeznał, że jego sprzęt może znajdować się właśnie na terenie posesji w Sitnie. Twierdził, że przebywające tam osoby mogą być uzbrojone. Policjanci uwierzyli mu.

Według ustaleń funkcjonariuszy w domu nikt nie był zameldowany. Podejrzewali więc, że ukrywają się tam bandyci. Te ustalenia okazały się błędne.

Na posesję w Sitnie antyterroryści wkroczyli w czwartkowy wieczór. Z relacji mieszkańców wynika, że najpierw sforsowali bramę wjazdową, później oddali kilka strzałów. Kiedy na podwórze wyszedł właściciel domu i jego syn, mieli zostać rzuceni na ziemię i skuci kajdankami. Mężczyźni zapewniają, że w pozycji leżącej na zimnym podłożu, spędzili przynajmniej godzinę. Pod ich adresem miały też paść wulgarne wyzwiska. Wszystkiemu przyglądały się małe dzieci. 

W związku z zaistniałą sytuacją prowadzimy postępowanie wyjaśniające. Chcemy ustalić, na jakiej podstawie ten pokrzywdzony złożył tak konkretne zeznania, które skutkowały decyzjami podjętymi później przez policjantów - mówił w rozmowie z RMF FM Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.

Pełnomocnik poszkodowanej rodziny mec. Mirosław Węcławski, w rozmowie z lokalnym portalem iszczecinek.pl zapewnia, że doszło do złamania prawa. Wszystko wskazuje na to, że była to jedna wielka pomyłka. W związku z tym zostało złożone do naszej prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 231. KK, który mówi o nadużyciu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. - mówi mec. Węcławski.

Policja w działaniu funkcjonariuszy nie dopatruje się jednak nieprawidłowości. Oni działali w sposób dynamiczny, związany z tymi informacjami, które były im przekazywane przez jednego z pokrzywdzonych - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.

Nie wiadomo, czy wobec funkcjonariuszy, którzy zdecydowali o siłowym wkroczeniu na posesję w Sitnie, zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe.

Policja deklaruje, że przeprosi poszkodowanych i zapewnia, że pokryje koszty naprawy bramy.  

(mpw)