To przedsiębiorca z okolic Człuchowa na Pomorzu wyrzucił do lasu koło Chojnic 600 kg ryb. Mężczyzna został już przesłuchany przez policję. Na razie nie usłyszał zarzutów. Sprawa została skierowana do prokuratury.
36-letni mężczyzna miał tłumaczyć policji, że ryby do lasu wyrzucił w okresie świątecznym. Miały być opadami z prowadzonej przez niego działalności gospodarczej. Zwyczajowo - jak opisują policjanci z Chojnic - resztki ryb przekazywał do jednej z ferm zwierząt futerkowych. Jednak w okresie świątecznym zakład był nieczynny.
36-latek uznał więc, że odpadów pozbędzie się w lesie. Policji tłumaczył, że zakładał, że odpady zje leśna zwierzyna, a to co zostanie - rozłoży się.
Materiały w tej sprawie zostaną teraz przekazane do prokuratury. Konieczne będzie pozyskanie opinii biegłego, który będzie musiał ocenić, czy cała sytuacja mogła mieć niszczący wpływ na środowisko. Jeśli okaże się, że tak - przedsiębiorca z okolic Człuchowa może usłyszeć zarzuty.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła Straż Leśna. Leśnicy od początku zakładali, że odpady muszą pochodzić z firmy zajmującej się przetwórstwem rybnym.
Wcześniej o leżących w lesie odpadach Nadleśnictwo Przymuszewo poinformował jeden ze spacerowiczów.
Specjalistyczna firma, która usunęła pozostałości ryb, doliczyła się 600 kilogramów odpadów. Były to zarówno słonowodne jak i słodkowodne ryby, surowe, ale także wędzone.
Sprzątnięcie lasu kosztowało około 800 złotych.