Właśnie powstała spółka LitPol Link, która będzie odpowiadać za budowę mostu energetycznego między Polską a Litwą. Szacunkowy koszt całego połączenia to ponad 900 milionów euro, 650 ma zapłacić Polska.

Jeśli prąd popłynie, wygląda na to, że dla Polski będą to na razie korzyści polityczne. Poprzedni rząd chciał, aby powstanie mostu było powiązane z budową nowej elektrowni atomowej w Ignalinie. Projekty jednak rozdzielono i teraz faktycznym beneficjentem mogą się okazać Litwini.

Jesteśmy w Unii Europejskiej i nie mamy z nią połączenia energetycznego - mówił prezes Lietuvos Energija Rymantas Jouzajtis. Dodał on, że most może pomóc, gdy Litwie zabraknie prądu. Będziemy mieli wielki problem w 2010 roku, kiedy zostanie zamknięta nasza elektrownia atomowa. Jeśli do tego czasu powstanie połączenie, będziemy mogli kupować energię z Polski.

My natomiast z Litwy jej nie kupimy, dopóki nie powstanie nowa elektrownia w Ignalinie. Do tego czasu będziemy mieć drogi most energetyczny w jedną stronę.

Spółkę LitPol Link powołały polski operator systemu energetycznego PSE-Operator SA i Lietuvos Energija AB. Zajmie się ona wstępną fazą projektu mostu elektroenergetycznego między Ełkiem a Olitą - wykonaniem analiz i studiów, uzyskaniem pozwoleń umożliwiających realizację inwestycji.

Koszty przedstawione podczas konferencji prasowej w Warszawie, to na razie wstępne szacunki. Dopiero po uzgodnieniu ostatecznego przebiegu linii i zasad finansowania inwestycji będzie można ocenić ile będzie ona kosztować. Obie strony chcą uzyskać wsparcie unijne dla inwestycji. Strona polska liczy na współfinansowanie na poziomie 196 mln euro oraz uzyskanie jeszcze innych dodatkowych środków unijnych ponad tę kwotę. Strona litewska przewiduje, że UE wesprze inwestycję kwotą 144 mln euro.