Warszawa, Trójmiasto, Łódź, Poznań, Wrocław, Kraków i aglomeracja śląska - to mają być metropolie na szczególnych prawach. Do tego elitarnego grona chcą też dostać się Szczecin, Białystok, Rzeszów oraz Bydgoszcz z Toruniem. Nie będzie to jednak takie proste.

Wspólne zarządzanie całym terenem, jeden plan zagospodarowania przestrzennego, wspólna komunikacja na całym obszarze metropolii i łatwiejsze sięganie po unijne środki - to cele ustawowego tworzenia związków metropolitarnych. Metropolia ma też wspólnie decydować o usytuowaniu wysypiska czy spalarni śmieci. To cały związek ma też decydować o tym, gdzie powstanie lotnisko.

Oczekiwania mieszkańców stolicy a to co ustawa metropolitalna może im zagwarantować są na szczęście zbieżne. Większość osób pytanych, czego oczekują po ścisłym związaniu Warszawy z przyległymi gminami i powiatami odpowiada krotko – lepszej komunikacji:

Jak mówi twórca ustawy Michał Kulesza, metropolia stołeczna łatwiej upora się z wytyczaniem nowych dróg. Ma się też skończyć budowanie osiedli pod Warszawą bez dróg dojazdowych, czy kuriozalna sytuacja z kilkunastoma biletami na linie dojazdowe do centrum miasta.

Na Śląsku już od dawna lobbowano za takim rozwiązaniem. Najlepiej zalety scalenia kilkunastu miast w jeden organizm widać na przykładzie komunikacji publicznej. Na Śląsku jej organizacją zajmuje się specjalnie w tym celu utworzony Związek Gmin. Gdyby go nie było, w regionie obowiązywałyby różne bilety autobusowe i tramwajowe. Każdy przewoźnik mógłby indywidualnie ustalać ich cenę i zasady sprzedaży.

Utworzenie megamiasta mogłoby przynieść korzyści również w innych dziedzinach. W aglomeracji np. zamiast kilkunastu małych wysypisk, mogłyby powstać dwa supernowoczesne. Wspólnie można byłoby też planować przebieg nowych dróg łączących miasta i walczyć o fundusze unijne.

Na szczególne prawa może jednak liczyć tylko siedem miast. To dlatego, że kryteria przyjęte w projekcie ustawy mówią o ponad milionie mieszkańców na obszarze metropolii. Po drugie, gęstość zaludnienia musi wynosić 200 osób na kilometr kwadratowy a także między miastem a przyległymi powiatami i gminami musi być ciągłość przestrzenna. To bardzo wyśrubowane kryteria. Muszą to być także obszary, gdzie występują wspólne problemy z zarządzaniem, migracje ludzi i wymiana usług.

Dlatego profesor Michał Kulesza pytany np. o aspiracje Białegostoku czy Rzeszowa mówi krotko: Mówię „hola”. To nie jest klub dużych miast. To jest ustawa dla rozwiązywania bardzo poważnych problemów zarządzania na gęstych od konfliktów terenach a nie na innych.

Kulesza mówi, że siedem metropolii to liczba optymalna. Tak zapisał w projekcie ustawy. Przyznaje, że szanse ma jeszcze Szczecin oraz Bydgoszcz z Toruniem. Ostateczne decyzje podejmie rząd a potem posłowie.