Nie zostali zaproszeni, ale pojadą – samorządowcy z Warmińsko-Mazurskiego uzyskali pozytywną opinię Ministerstwa Spraw Zagranicznych i wybierają się na obchody 750-lecia Kaliningradu. Problem w tym, że polskiej delegacji na te uroczystości nikt nie zapraszał.

Do Kaliningradu wybiera się marszałek, wicewojewoda i przewodniczący sejmiku województwa. Fakt ten może dziwić o tyle, że na obchody nie jadą nawet radni Łodzi – miasta partnerskiego Kaliningradu. Jednak Miron Sycz, przewodniczący sejmiku województwa, upiera się, że wizyta jest jak najbardziej potrzebna i celowa.

- Święto minie, a my tu pozostaniemy. Chcemy nadal współpracować z Obwodem Kaliningradzkim - wylicza, dodając, że otwarte mają zostać nowe przejścia graniczne, a mazurscy biznesmeni na co dzień robią interesy na terenie Obwodu. Trudno się jednak spodziewać, że te tak owocnie rozwijające się kontakty mogłyby zostać przerwane przez nieobecność kilku samorządowców.

Wyjazd warmińsko-mazurskich samorządowców z pewnością nie poprawi politycznych stosunków między Polską a Rosją. Przeciwnie – może wywołać uzasadnione wrażenie dyplomatycznej niespójności.