Polskie ministerstwo wszczęło postępowanie w sprawie Polki, której na początku sierpnia w szpitalu w Esslingen odebrano trzydniowe niemowlę. Matka dziewczynki miała usłyszeć, że dziecko pod jej opieką "wyschnie", bo nie będzie w stanie go wykarmić - informuje Polsat News.

Minister Wójcik (Michał, wiceminister sprawiedliwości - przyp. red.) zwrócił się do MS Niemiec o podanie podstawy prawnej odebrania obywatelce PL dziecka po porodzie - czytamy na Twitterze. 

Ojczym dziecka mówi w rozmowie z polsatnews.pl, że od dwóch tygodni jego żona nie widziała dziecka. Mężczyzna, który nie jest biologicznym ojcem dziewczynki, pomaga kobiecie w rozmowach z niemieckimi urzędnikami. Jak czytamy na portalu, w w ostatnich dniach Jugendamt miał wydać decyzję o tym, że dziecko może wrócić do domu, pod warunkiem, że matce w opiece nad noworodkiem pomagać będzie położna. Położna jest, ale mimo tego żona wciąż nie odzyskała córeczki - dodaje.  

Rodzice twierdzą, że większość zarzutów stawianych im przez niemieckich urzędników  to "pogłoski z drugiej lub trzeciej ręki, po części już zaprzeczone przez osoby, którym je przypisano". Wśród zarzutów był ten, że "w czasie ciąży matka niedopatrzyła konsultacji lekarskiej". Matce zarzucono również doprowadzenie do rzekomego zagrożenia warunków bytowych dziecka możliwością wyłączenia prądu w jej mieszkaniu. Matka udowodniła, że takie zagrożenie nigdy nie wystąpiło - zaznaczają rodzice w oświadczeniu przesłanym polsatnews.pl

Cały artykuł znajdziecie TUTAJ