Polsce udało się do tej pory wykorzystać zaledwie cztery procent unijnych środków przyznanych nam na lata 2007-2013 - alarmuje Business Centre Club, największa w Polsce organizacja indywidualnych pracodawców. By nadrobić zaległości, powinniśmy wydawać co miesiąc pięć miliardów złotych. Wydajemy – miliard.

Aby to się zmieniło, potrzebne jest lepsze planowanie i koordynacja we wszystkich instytucjach odpowiedzialnych za wdrażanie unijnych programów. Musi się w to włączyć rząd. Jednak to terenowe, samorządowe jednostki ogłaszają konkursy, a później zbierają i oceniają wnioski składane np. przez małe i średnie firmy.

Napisanie takiego wniosku jest zbyt skomplikowane, ponieważ ci, co je tworzą, sobie ułatwiają zadanie. Wręcz patologiczny zdaniem BCC jest fakt, że ci, co pomagają w przygotowaniu wniosków, później sami je oceniają. Dopóki się to nie zmieni, wybierane będą niekoniecznie najlepsze projekty, a te które mają być wybrane.

Eksperci z BCC mówią też, że rząd powinien przyspieszyć możliwość wypłacania zaliczek i dać więcej kompetencji ministrowi rozwoju regionalnego, który powinien mieć rangę wicepremiera.

Jednak Ministerstwo Rozwoju Regionalnego uważa, że nic złego się nie dzieje. Według wiceminister rozwoju regionalnego wynik wcale nie jest taki kiepski. To proces inwestycyjny, który musi trwać - twierdzi Hanna Jahns:

Hanna Jahns przekonuje też, że – mimo że nie jest źle – będzie jeszcze lepiej. W tej chwili mamy 49 tysięcy wniosków na prawie 100 miliardów złotych - mówi: