Pękate walizki, torby i plecaki wyładowane prezentami i tradycyjnymi potrawami – wszystko to musi się zmieścić w autobusach, odjeżdżających do Wielkiej Brytanii. Kilkunastogodzinna podróż to często jedyny sposób na spędzenie świąt z najbliższymi.

Statystyki mówią, że w ciągu mijającego roku pracę na Wyspach znalazło ponad 90 tysięcy Polaków. Część z nich w Wielkiej Brytanii spędzi także święta. Do wielu dojedzie rodzina. Na dworcach autobusowych w całym kraju pojawiają się obładowani podróżni.

- Ja nie będę samolotem leciał. Tak już jestem nauczony, żeby autobusem jechać - mówi jeden z podróżnych. Wielu wybierających się na Wyspy zabiera ze sobą dziesiątki kilogramów bagażu. - Do samolotu tyle nie wzięliby - mówią. W walizkach są kiełbasy, bigos, pierogi, kapusta, a także prezenty. Na przystanku autobusów międzynarodowych w Łodzi Fabrycznej był Marcin Lorenc:

Także mieszkający w Wielkiej Brytanii wybierają się do Polski. Na londyńskim dworcu Victoria Station wśród podróżnych można znaleźć wielu Polaków. Nastroje mało świąteczne – ludzie skarżą się na fatalną organizację. - Anglicy nie potrafią nic zorganizować. Nie ma numeracji autobusów, trzeba biegać po całym dworcu i szukać jakiegoś miejsca - mówią. Na londyńskim dworcu był korespondent RMF, Bogdan Frymorgen: