W Brukseli trwa posiedzenie Komisji Budżetowej Parlamentu Europejskiego. Ma ona przyjąć projekt przyszłorocznego budżetu Unii. Brak porozumienia grozi wprowadzeniem prowizorium budżetowego, co byłoby niekorzystnym rozwiązaniem dla odbiorców unijnych funduszy. Mocno mogłaby na tym ucierpieć Polska.

Negocjacje nie są łatwe. Pierwszy zaczął targować się Londyn. Blokując budżet na przyszły rok pokazał, że będzie chciał zmniejszyć ten ważniejszy dla Polski, czyli na lata 2014-2020. Z tego budżetu Polska może uzyskać dziesiątki miliardów euro.

To był rachunek za zgodę Londynu na zmiany w Traktacie Lizbońskim, które były konieczne, by wprowadzić surowy mechanizm ratowania krajów-bankrutów. Na tym z kolei bardzo zależy Niemcom.

Polska też pokazuje rachunki. Pierwszy był jednak falstartem. Początkowo premier Donald Tusk chciał w zamian za zgodę na zmiany w Traktacie uzyskać odpisanie kosztów reformy emerytalnej od długu publicznego. Teraz zmienia strategię i podwyższa stawkę - jest nią hojny budżet do 2020 roku. Walczymy więc, aby nie został on zmniejszony.