"Będzie coraz mniej liturgii, wchodzimy po stromych schodach" - powiedział główny polski negocjator Jan Kułakowski na zakończenie wczorajszej rundy negocjacji z Unią Europejską w Brukseli. Jego zdaniem bezpodstawne i wyssane z palca są też doniesienia, jakoby Polska wypadła z pierwszej ligi kandydatów do Piętnastki.

Kułakowski zapewnił, że w dalszym ciągu nasz kraj stara się o to, by znaleźć się w pierwszej grupie państw, która będzie mogła wejść do Wspólnoty. Zamknęliśmy mniej rozdziałów negocjacyjnych niż Słowenia, Cypr, Estonia i Węgry. W dodatku zaczynają doganiać nas Litwa i Malta czyli kraje, które rozpoczęły rokowania dwa lata później niż my. Szwedzki ambasador przy Unii Gunar Lund ostrzegł, że zaczyna się rysować pierwsza grupa kandydatów, którym Unia wyznaczy datę członkostwa. Do grupy tej należą Słowenia, Estonia i Cypr. Lund podkreślił, że Polska powinna przyspieszyć rokowania. W odpowiedzi na to, Kułakowski uelastycznił swoje stanowisko, choć oficjalnie wciąż je podtrzymywał. Pogodził się już jednak z koniecznością restrykcji. Powiedział, że jest gotowy rozmawiać o pewnych kompromisowych rozwiązaniach. Już bowiem wiadomo, że Unia zaproponuje co najmniej 5-letni okres przejściowy. Kułakowski powiedział, że może dyskutować o ograniczeniach typu klauzula ochronna. Taka klauzula miałaby zostać włączona dopiero wtedy, gdy na unijnym rynku pojawiłoby się za dużo pracowników z Europy Środkowej i Wschodniej.

Podczas wczorajszej rundy rokowań z Piętnastką tylko Rumunia miała mniej zamkniętych rozdziałów negocjacyjnych. My zamknęliśmy jedynie dwa rozdziały: unię celną i swobodny przepływ towarów. W dodatku przepływ towarów zamykamy tylko po to, by go wkrótce otworzyć. Łącznie zakończyliśmy już negocjacje w 15 rozdziałach. Pozostało nam jeszcze 14. To więcej niż połowa - podkreślał Kułakowski, jednak jak sam przyznał - jeśli wziąć pod uwagę stopień trudności problemów - Polska nie przekroczyła jeszcze półmetka. Przed nami "strome schody" - na zamknięcie czekają takie obszary jak budżet czy rolnictwo.

Główny negocjator Polski poprosi prawdopodobnie już w najbliższych miesiącach o okres przejściowy na rejestrację leków. Gdy już ten rozdział był przygotowywany do zamknięcia, lobby farmaceutyczne zaczęło domagać się, by jeszcze 10 lat po wejściu do Unii Europejskiej można było rejestrować polskie lekarstwa zgodnie z unijnymi normami. W przeciwnym wypadku z półek w aptekach znikną polskie leki - straszyli farmaceuci. Unijni dyplomaci ze zdziwieniem podchodzą do spóźnionego polskiego wniosku, ale nie odrzucają go.

04:20