Czołowi polscy politycy już wkrótce będą szczególnie zajęci stosunkami polsko-amerykańskimi. Trwają intensywne przygotowania do wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych George'a Busha w Polsce oraz w innych krajach europejskich. Prezydent odwiedzi Europę w przyszłym tygodniu. Obserwatorzy oczekują, że rezultaty rozmów amerykańskiego przywódcy będą miały kluczowe znaczenie dla stosunków amerykańsko-europejskich na najbliższe cztery lata, czy na czas rządów administracji republikańskiej. "Chciałbym powiedzieć, że jest to przede wszystkim podróż europejska, w której Polska znajduje swoje wyraźne miejsce, swoją wyraźną rolę" – mówi Przemysław Grudziński, ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych, z którym rozmawiał waszyngtoński korespondent sieci RMF FM, Grzegorz Jasiński.

Grzegorz Jasiński: Na początku naszej rozmowy chciałem podziękować panu, że znalazł pan trochę czasu dla nas, teraz w tym szczególnie gorącym momencie, bo to przecież ostatnie przygotowania do wizyty prezydenta Busha w Polsce.

Przemysław Grudziński : To są gorące dni, ale oczywiście znajdował bym się jeszcze w gorętszym ukropie, gdyby ta wizyta była w Waszyngtonie. Tam (w Warszawie) operuje amerykański team, który przyjechał przygotować wizytę i tam polscy gospodarze oczywiście już żyją w pewnym napięciu przed wizytą, która nastąpi 15 czerwca.

RMF: Ta wizyta już w przyszłym tygodniu. Ostatnio w Waszyngtonie bawili i wicepremier i minister gospodarki i minister spraw zagranicznych, minister finansów. Jak pan jako ambasador ocenia obecny stan stosunków polsko-amerykańskich?

Przemysław Grudziński : Aż waham się powiedzieć te słowa, ale stosunki amerykańsko-polskie osiągnęły poziom, do którego jeszcze nigdy w historii nie dotarły, a więc jest to układ stosunków bliskich partnerów, bardzo dobrych aliantów i przyjaciół. Rzeczywiście, cisną się na usta same superlatywy. Ta wizyta jest doskonałym powodem, żeby dokonać bilansu tego, co się dokonało w stosunkach polsko-amerykańskich w ciągu całej dekady. Wystarczy pomyśleć, w którym miejscu znajdowała się Polska około roku 1990, ale kolosalna zmiana dotyczy też pozycji Stanów Zjednoczonych. W 1990 roku, w 1991 roku Stany Zjednoczone były w okresie recesji i wielu analityków, obserwatorów uważało, że następuje historyczny upadek Stanów Zjednoczonych chociaż oczywiście było jasne, że jest to supermocarstwo. Teraz, po dziesięciu latach Stany Zjednoczone są w innym miejscu i my jesteśmy w innym miejscu.

RMF: Postawiliśmy na właściwego sojusznika?

Przemysław Grudziński : Wydaje mi się że tak dlatego, że Stany Zjednoczone, dzisiaj już nikt nie ma wątpliwości kto przewodzi światu. To nie chodzi o to żeby się obrażać, że jest taki lider światowy, czy hiper-mocarstwo jak mówią czasem niektórzy politycy francuscy. Oczywiście dla nas to, że Stany Zjednoczone są supermocarstwem, nie ma tej konotacji negatywnej, przeciwnie - właśnie czujemy się związani z państwem, które w jakiś sposób dobrotliwie porządkuje ten świat, a ponieważ Polska jest na mapie amerykańskiej takim miejscem, do którego właśnie to supermocarstwo odnosi się z dużym przekonaniem, z dużą sympatią, więc to ułatwia nam poruszanie się w układzie globalnym i w układzie europejskim.

RMF: Czy ta wizyta prezydenta Busha właśnie w Warszawie, poza wizytami wielostronnymi jest oznaką tego właśnie strategicznego partnerstwa?

Przemysław Grudziński: Tak. Wizyta oprócz tych wielkich politycznych zagadnień jest okazją do uporządkowania spraw w aspekcie bilateralnym, stąd wizyta premiera wicepremiera Steinhoffa i szereg innych wizyt, mniej spektakularnych, w których zajmujemy się różnymi szczegółowymi dziedzinami. Porządkujemy, bo też taka wizyta mobilizuje aparat państwowy po jednej i po drugiej stronie, żeby wyczyścić pewne sprawy i przygotować grunt pod nowy etap, pod nowe dziesięciolecie. Wizyta to jest zarówno bilans osiągnięć dziesięciolecia, które są historycznie nieporównywalne z żadnym innym okresem w stosunkach bilateralnych, ale jednocześnie punktem wyjścia do myślenia o przyszłości.

RMF: Jakie są oczekiwania z pańskiej strony? Co możemy usłyszeć od prezydenta Busha?

Przemysław Grudziński : To jest pierwsza podróż europejska prezydenta, która rozpoczyna się w Madrycie, wiedzie przez Brukselę - NATO, szczyt unijno - amerykański w Goeteborgu, Warszawa i wreszcie kończy spotkanie prezydentów Putina i Busha w Lubljanie. Wyraźnym novum tej konstrukcji jest włączenie Hiszpanii i Polski do trasy pierwszej europejskiej podróży prezydenta Stanów Zjednoczonych. To pokazuje, że Stany Zjednoczone mają pewną odważną wizję konstrukcji europejskiej, która przekracza ten tradycyjny układ, wiąże silnie Zachód ze Wschodem Europy. Warszawa pojawia się jako miejsce, którego ważność w układzie transatlantyckim i europejskim zostaje potwierdzone przez ten wybór prezydenta Busha i chciałbym powiedzieć, że przede wszystkim jest to podróż europejska, w której Polska znajduje swoje wyraźne miejsce i wyraźną rolę. Ponieważ jest to pierwsza podróż, nowa administracja przystępuje z nowymi ideami, z nowym podejściem do wielu zagadnień międzynarodowych; próbuje przemyśleć na nowo ten świat, wobec tego pierwsza podróż europejska wyznaczy poziom zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Europie. W czasie kiedy trzeba powiedzieć otwarcie, że poziom zaangażowania, jego stopień zarówno w sensie politycznym, wojskowym, społecznym, gospodarczym jest tutaj przedmiotem ożywionej dyskusji, wobec tego jaką Europę napotka prezydent Bush na trasie swojej, podróży zadecyduje także o jego osobistym przekonaniu co do potrzeby pozostania i zaangażowania się dalszego w sprawy europejskie. Myślę, że Polska ma tutaj do odegrania dużą rolę, ponieważ jest tym miejscem, które ma w założeniu przyciągnąć Stany Zjednoczone administracji prezydenta Busha osobiście, jako miejsce przyjazne, sympatyczne miejsce w Europie, gdzie wyraźnie dostrzega się potrzebę kooperacji partnerskiej z Amerykanami, gdzie chce się, żeby ten układ transatlantycki był trwały, gdzie chce się poszukiwać przed wszystkim to co łączy, a nie to co dzieli Europę i Stany Zjednoczone. My poprzez to, że jesteśmy włączeni w tą trasę pierwszej wielkiej podróży europejskiej Busha, jesteśmy współpartnerem europejskim w pełnym słowa tego znaczeniu, który wyznacza właściwy ton dla stosunków Stany Zjednoczone - Europa na całe cztery lat prezydentury Busha i na całą tę dekadę.

RMF: Jednym z ważnych elementów stosunków europejsko-amerykańskich jest sprawa poszerzenia NATO. Polska jest głównym, jeśli nie jedynym stałym i konsekwentnym adwokatem rozszerzenia NATO o kolejne kraje. Czego może spodziewać się od prezydenta Busha na ten temat w Warszawie?

Przemysław Grudziński : Prezydent Bush wygłosi w Warszawie wielkie przemówienie, które będzie jego zasadniczym przemówieniem w trakcie podróży europejskiej. Tak jak się spodziewam będzie pewną wizją przyszłości Europy konstruowanej razem ze Stanami Zjednoczonymi przy pomocy, poparciu i przy nieustannej obecności Stanów Zjednoczonych. Częścią tej wizji jest Polska jako pełny członek Unii Europejskiej, częścią tej wizji jest umacnianie się miejsca Polski jako solidnego członka NATO. Nieodłączną częścią tej wizji jest współpraca polsko-amerykańska, partnerska w obszarze Europy Srodkowo-wschodniej, a wobec tego poszerzanie obszaru stabilności i dobrobytu w całej Europie Środkowo- Wschodniej. Prezydent Bush na pewno poświęci sporo uwagi dalszemu procesowi rozszerzenia NATO. Punkt wyjścia jest bardzo dobry, to co powiedział kandydat Bush jeszcze w okresie kampanii prezydenckiej, a następnie już jako prezydent, nie pozostawia wątpliwości, że Stany Zjednoczone są otwarte na kolejne, konkretne otwarcie NATO i że przygotowują się do objęcia roli kierowniczej w procesie, który prowadzić będzie do decyzji praskich jesienią 2002. Jaki konkretny będzie ten akapit warszawski, wszyscy będziemy czekali w napięciu, ponieważ jest to kwestia dynamiki tego procesu, który może określić tylko prezydent Stanów Zjednoczonych. Myślę, że też sporo będzie zależało od tego jak przebiegną wcześniejsze etapy prezydenta Busha, przede wszystkim ten etap NATO-wski. Chodzi o to, że tak jak powiedziałem prezydent Bush poprzez Polskę nabrał pewnego smaku dla Europy Środkowej, dla Polski, żeby się wczuł w ten kraj, który jest krajem, gdzie Stany Zjednoczone odegrały rolę w najnowszej historii w ostatnich dwudziestu latach. Nie można przecenić tej roli. Także myślę, że od George’a Busha 41. (chodzi o ojca obecnego prezydenta, który był prezydentem, USA w latach 1988 – 92, przyp. RMF FM) do George’a Busha 43., to jest w pewnym sensie nieprawdopodobnie szczęśliwy okres w historii stosunków obu państw i obu narodów.

RMF: Te stosunki oczywiście mają też swoje trudne punkty i musimy o tych trudnych punktach wspomnieć. Panie ambasadorze, jak pan ocenia reakcje środowisk amerykańskich na najnowsze wydarzenia w sprawie Jedwabnego?

Mam na myśli i propozycję napisu na pomniku, który będzie się tam znajdował i fakt przeprowadzenia ekshumacji?

Przemysław Grudziński : Rząd Stanów Zjednoczonych, który czasem jest posądzany przez inne rządy europejskie o niedelikatność, lub pewnego rodzaju zachowanie typu „słonia w składzie porcelany”, w sprawach dotyczących polskiego partnera nie zachowuje się w taki sposób abyśmy mogli skarżyć się na taką intruzywność polityki amerykańskiej wobec Polski, nachalność tej polityki. Otóż rząd Stanów Zjednoczonych nie ma poglądów i nie wyraża tego poglądu na temat, jaki powinien być napis na pomniku w Jedwabnym. Rząd Stanów Zjednoczonych nie ma poglądu i go nie wyraża wobec władz polskich na temat sposobu, w cudzysłowie mówiąc załatwiania sprawy Jedwabnego. Z całą, że tak powiem powagą traktuje wysiłki władz polskich, Kościoła, społeczeństwa, aby zmierzyć się z trudnymi aspektami naszej historii i powiedziałbym, że ten aspekt, który można by nazwać pionierstwem Polski w regionie w tym zakresie, jest pierwszą refleksją, z którą ja stykam się u przedstawicieli władz amerykańskich.

RMF: To nie tylko w tej chwili sprawa Jedwabnego, to oczywiście cały czas sprawa pozwów o restytucję mienia. Czy sądzi pan, że tu jest pewne niebezpieczeństwo pogorszenia się tych między innymi gospodarczych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi?

Przemysław Grudziński : Oczywiście, jesteśmy świadkami działania grup nacisków w Nowym Yorku w tym zakresie i grupa, która wykorzystała wszystkie możliwości w tym chciałaby pewnie wykorzystać wizytę prezydenta Busha w Warszawie dla forsowania swego stanowiska. Nie jest dzisiaj łatwo mnie - jako ambasadorowi Rzeczpospolitej - tłumaczyć i wyjaśniać i odpowiadać na pytanie jak Polska zamierza tę sprawę załatwić. Jeżeli nie mamy dobrych odpowiedzi, jeśli nie mamy strategii, która jest jasna i wyrazista dla środowisk zarówno polskich Amerykanów - Polonii, która jest zainteresowana tym problemem, aczkolwiek ma bardzo spokojny stosunek do tej kwestii, jak i amerykańskich Żydów, którzy byli kiedyś obywatelami Polski. Jeżeli nie mamy takie strategii, nie mamy dzisiaj wiarygodnego pakietu, który można by przedstawić, to oczywiście stwarzamy sami pożywkę dla środowisk ekstremalnych, radykalnych, eskalujących swoje żądania, stawiających nas pod pręgierzem i sięgających do każdych dostępnych środków. Trzeba mieć strategię, trzeba mieć też przemyślany sposób realizacji tej strategii tak aby zadość uczynić sprawiedliwości i wymaganiom, które wiążą się ze stosunkami międzynarodowymi, w tym stosunkami polsko-amerykańskimi.

RMF: Dla tych którzy chcieli by przyjechać do Stanów Zjednoczonych na chwilę, albo na trochę dłużej najważniejszą sprawą pozostają wizy. Czy w związku z aspiracjami Polski do Unii Europejskiej możemy liczyć na zmianę w tej dziedzinie?

Przemysław Grudziński: Tak. Myślę, że to jest właśnie ta droga do liberalizacji reżimu wizowego wobec Polaków, którzy chcą podróżować do Stanów Zjednoczonych, podróżują do Stanów Zjednoczonych. Droga do liberalizacji reżimu wizowego wiedzie przez członkostwo w Unii Europejskiej, a nie przez NATO w tym wypadku.

RMF: Dziękuję serdecznie za rozmowę

foto Grzegorz Jasiński RMF FM Waszyngton