Gwałtowne nawałnice przeszły wczoraj przez centralną i południową Polskę. Dosłownie kilkanaście minut wystarczało, by sparaliżować kolejne miasta. Jedno z nich to Warszawa. Tam wciąż trwa sprzątanie, strażacy mają jeszcze 100 zgłoszeń.

Warszawa wygląda jeszcze wciąż jak krajobraz po bitwie. Na drogach nie tylko gałęzie, ale i całe drzewa. Niektóre z nich przewróciły się na przewody elektryczne w wielu miejscach wywołując pożary. Wiele obszarów strażacy ogrodzili biało-czerwoną taśmą, ponieważ istnieje zagrożenie przewrócenia się kolejnych drzew.

Udało się na szczęście uporać z wodą stojącą w wielu miejscach - również na głównych trasach w stolicy. Dziś nie ma już ani śladu po dantejskich scenach, które można było oglądać w nocy. Najbardziej szokujący widok, to łódki podpływające do autobusów uwięzionych na Trasie Toruńskiej i ewakuacja pasażerów z dachów pojazdów, samochody jadące pod prąd, próbujące wydostać się z tej pułapki.

Teraz zostały głównie powalone drzewa. Według strażaków usunięcie skutków nawałnicy potrwa co najmniej do wtorku. Na szczęście w Warszawie przestało już padać.

Mieszkańcy mówią o tej nocy krótko - koszmar. Tragicznie - naprawdę. Była ulewa, ciężko było. Nawet wyjrzeć przez okno. Prawdopodobnie z tego, co słyszałam, to Wawer wygląda najgorzej. Na ulicach pełno gałęzi, drzewa powalone - mówiła mieszkanka dzielnicy Wawer w Warszawie.