Jossi Melman, izraelski historyk Mossadu, twierdzi na łamach "Dziennika Gazety Prawnej", że ewentualne wydanie Niemcom zatrzymanego w Polsce agenta tajnej służby Izraela Uriego Brodsky'ego nie wpłynie negatywnie na stosunki polsko-izraelskie. Jego zdaniem Mossad postrzega sprawę w kategoriach profesjonalnych. Izrael wie, że teraz już nic nie da się zrobić.

Melman twierdzi, że błędy popełnili Izraelczycy, a nie Polacy. Co więcej, władze w Tel Awiwie doceniły fakt, że strona polska stosuje obstrukcję, żeby Brodsky'ego nie wydawać Niemcom. Ta sprawa nie wpłynie na stan stosunków polsko-izraelskich. Obie strony zachowują się profesjonalnie. Człowiek wpadł i nie jest to wina Polski.

Autor książki poświęconej historii izraelskiego wywiadu uważa, że choć Izrael zapłaci wysoką cenę za operację Mossadu w Dubaju, w wyniku której został zlikwidowany jeden z liderów Hamasu - Mahmud Al-Mabuh, to jednak gra była warta świeczki. Al Mabuh nie żyje. Agenci zaangażowani w operację bezpiecznie wrócili do Izraela. Wbrew powszechnym opiniom ich prawdziwa tożsamość ani to jak wyglądają, naprawdę nie ujrzały światła dziennego. Owszem cały świat ujrzał ich twarze na nagraniach kamer przemysłowych. Ale kto daje stuprocentową gwarancję, że te twarze nie zostały dostosowane do okoliczności? Gdzie jest powiedziane, że nie było charakteryzacji i kamuflażu? - retorycznie pyta Melman.