Polska łagodzi stanowisko w sprawie unijnej konstytucji, dzięki czemu pojawiła się szansa na jej szybkie przyjęcie. Prawdopodobnie nastąpi to w czerwcu, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Wiadomo już, że konstytucja europejska będzie bez „Boga” w preambule i bez Nicei, o którą tak walczyliśmy. Czy było więc warto, aby polski rząd blokował trzy miesiące temu poprzedni szczyt w Brukseli, skoro wszystkie obecne propozycje kompromisu znajdowały się na stole wcześniej? Zyskaliśmy tylko opinię kraju, który najpierw blokuje, a później i tak ustępuje.

Pani nie zna tego rozwiązania, które staje się coraz bardziej prawdopodobne. Nie znając tego rozwiązania, zadaje pani pytanie w sposób wartościujący dotychczasową taktykę negocjacyjną polskiego rządu i to wartościujący skrajnie negatywnie. Ja chciałbym publicznie wyrazić nadzieję, że wtedy kiedy rozwiązanie będzie znane, równie otwarcie pani przyzna się do błędu - odpowiedział naszej korespondentce poirytowany minister Cimoszewicz.

Nie ujawnił jednak, na czym miałby polegać ten nadzwyczajny kompromis. Do błędu powinien przyznać się rząd, który do niedawna mamił jeszcze społeczeństwo hasłem „Kompromis nazywa się Nicea”.

O polskim ustępstwie media dowiedziały się jeszcze przed rozpoczęciem właściwych obrad; podczas konferencji po spotkaniu premierów Grupy Wyszehradzkiej i krajów Beneluksu. Rozmowy z dziennikarzami zaczęły się bowiem od sensacyjnego stwierdzenia premiera Belgii w sprawie konstytucji. Zgodziliśmy się, że można znaleźć rozwiązanie na podstawie podwójnej większości - powiedział Guy Verhovstadt.

Do tej pory polski rząd tego nie mówił, chociaż wiadomo było, że nie będzie już walczyć o nicejski system głosowania – który daje nam niemal taką samą pozycję jak Niemcom. Szef polskiego MSZ Włodzimierz Cimoszewicz zapytany przez brukselską korespondentkę RMF, czy potwierdza zgodę Polski, o której mówił premier Belgii, odpowiedział: Nie wykluczamy możliwości osiągnięcia kompromisu opartego na podwójnej większości. Zrobił to jednak w języku angielskim.

Po raz pierwszy takie słowa padły z ust członka polskiego rządu, dlatego Katarzyna Szymańska-Borginion poprosiła, aby powtórzył to raz jeszcze tylko po polsku – nie doczekała się.

Wówczas roześmiał się premier Belgii. Nie umiem mówić po polsku, ale może w przyszłości spróbuję.

Cimoszewicz po polsku potrafi mówić, ale nie chciał tego przekazać polskim mediom. Najwyraźniej co innego mówi zagranicznym partnerom - jest bardziej ugodowy, a co innego Polakom; przed polską prasą umniejsza znaczenie ustępstwa i twierdzi, że nic nie zostało jeszcze przesądzone.

06:45