Z jednej strony - kolorowe elewacje i wszystkie udogodnienia, z drugiej - sypiąca się ruina bez wody, prądu i działających wind. To nie dwa domy po przeciwnych stronach ulicy, ale jeden budynek o dwóch obliczach stojący na osiedlu "Na Skarpie" w Toruniu. Blokiem po połowie zarządzają spółdzielnia mieszkaniowa i PKP; część kolejowa jest zadłużona na ok. pół miliona złotych. W miniony weekend jej mieszkańcom odłączono media.

Wygląd budynku kojarzy się nie Toruniem, a z Berlinem i to nie współczesnym, ale sprzed 20 lat, kiedy stolicę Niemiec dzielił jeszcze niesławny mur. Tu muru nie ma, ale jest linia, która dzieli blok na pół. Mieszkania po lewej stronie należą do spółdzielni mieszkaniowej, po prawej do PKP. Różnice pomiędzy dwiema częściami są równie znaczne, jak między Polską A a Polską B.

W połowie należącej do PKP od trzydziestu lat nie było remontu. Nie działa winda ani domofon, nie ma też ciepłej wody. Spółdzielnia, która zapewnia budynkowi dostęp do mediów zapowiedziała kolejną już, trzecią sprawę w sądzie przeciwko PKP. Tym bardziej, że o przejęciu mieszkań od kolei nie ma mowy, dopóki ta nie spłaci w całości swoich długów. Kiedy to nastąpi? Nie wiadomo. Sprawa ciągnie się od lat. W PKP telefon milczy.